XIX i XX wiek to czas, w którym o zdolnościach fizycznych kobiet decydowali mężczyźni i… pieniądze. Wykorzystywane nagminnie w fabrykach w nieludzkich warunkach, zawalczyły jednak o swoje prawa wraz z ich wyjazdem na front I wojny światowej. W grę wchodziło nie tylko dopuszczenie do sportu, ale i walka o poczucie własnej wartości.
Ostatnim razem zatrzymaliśmy się w XIX wieku i od tego okresu również i dzisiaj zaczniemy. Użyty przeze mnie w poprzednim artykule termin „epoka wiktoriańska” odnosi się bezpośrednio do rządów brytyjskiej królowej Wiktorii, ale to samo podejście do kobiet i ich udziału w sporcie było promowane w tym czasie w USA. (National Women’s History Museum) Dziewiętnastowieczna Ameryka wynosiła na piedestał białoskórych mężczyzn oraz ich dokonania, co niestety odbiło się bezpośrednio na wolności płci pięknej, ograniczając coraz bardziej jej obecność w życiu społecznym. Amerykanie również uzasadniali to powszechnie panującym mniemaniem odnośnie wrodzonej niezdolności pań do znoszenia bólu, wszelakich kontuzji i ciężkiej pracy fizycznej. Trudno jest doszukać się tutaj jakiejkolwiek logiki z tego względu, że w tym samym czasie kobiety wraz z dziećmi były nagminnie wykorzystywane do pracy ponad siły w fabrykach w warunkach, które zagrażały ich życiu. Jednak z tego typu wysiłku fizycznego mężczyźni mogli mieć korzyść finansową, a dopuszczenie ich do sportu przyspieszyłoby jedynie proces emancypacji, co naturalnie nie leżało w gestii płci męskiej.
Bez względu na szerokość geograficzną kobiety spotykały się z wieloma trudnościami, co pokazuje historia ich zaangażowania w grę w krykieta oraz piłkę nożną. Popularyzacja tego pierwszego w Wielkiej Brytanii sięga XVIII wieku, co skutkowało tym, że krykiet był wtedy uznawany za sport narodowy, stanowiący kwintesencję męskości. Automatycznie więc każde wysiłki zawodniczek były postrzegane jako „głupią parodię” (Kathleen E. McCrone). Nie inaczej sprawy się miały w piłce nożnej, gdy to niejaka Nettie J. Honeyball postanowiła założyć klub piłkarski w 1894 roku w Londynie. Piłkarki, z założycielką na czele, zostały bardzo skrytykowane nie tylko przez kibiców, ale i prasę, która wytykała im, że dyscyplina ta jest zbyt brutalna i męska. Rzekomo wystarczyło im pierwsze kilka minut, by stwierdzić, że nie znają podstawowych zasad, ich umiejętności są godne politowania, a piłka nożna w wykonaniu kobiet powinna zostać całkowicie zakazana. Dziennikarze wyliczali, że „buntowniczkom” brakuje szybkości, rozsądku, umiejętności i odwagi, gdyż nie brali pod uwagę tego, że dopiero rozpoczynają swoją przygodę z piłką nożną. Kierowali się więc oni jak zawsze uprzedzeniami, a także stereotypami. Honeyball starała się jednak udowodnić światu, że wbrew przekonaniom płci przeciwnej, kobiety nie są jedynie bezużytecznymi stworzeniami, które pełnią funkcję ozdoby mężczyzny. Historię tą można uznać za jeden z pierwszych przykładów konsekwencji użycia mowy nienawiści, gdyż piłkarki na skutek nieustannych wyzwisk i krytyki postanowiły zrezygnować z gry w 1896 roku (Kathleen E. McCrone).
Hejt, patronizujące zachowania, seksizm i mizoginia oraz narzucane kanony piękna od wieków odbijają się na poczuciu własnej wartości kobiet. Odzwierciedlają to także początki koszykówki kobiet z czasów wiktoriańskich – według Jenkins (WNBA) ona i jej koleżanki same postrzegały siebie jako marne istoty, podporządkowane mężczyznom. Nie próbowały więc w żaden sposób porównywać swoich umiejętności do poziomu gry koszykarzy, gdyż wiedziały, że jedynie oburzyłyby zarówno jedną, jak i druga stronę. Jeszcze smutniejszy jest jednak fakt, że nawet Senda Berenson Abbott, autorka pierwszego zbioru zasad koszykówki kobiet (Basketball Guide for Women), nie wierzyła w fizyczne możliwości swojej płci. Z tego też względu zmodyfikowała przepisy w taki sposób, by odpowiadały wymaganiom stawianym paniom przez społeczeństwo. Działanie to okazało się jednak mało skuteczne, ponieważ protesty pojawiły się szybko po tym jak damska wersja sportu zawitała do amerykańskich college’ów – „Podniosły się głosy, że koszykówka niszczy święte pojęcie kobiecości” (WNBA). Krytycy wypominali nawet zawodniczkom, że panny z dobrych domów biegają, upadają, drżą z ekscytacji i – co gorsza – używają przezwisk. Zamieszanie wokół uprawiania koszykówki przez płeć piękną okazało się tak duże, że finalnie nawet „Los Angeles Times” zainteresował się sprawą i postanowił ją opisać. Historia ta jednak nie ma dobrego zakończenia, gdyż koniec końców uznano „męskie zachowania” kobiet w trakcie gry za skandaliczne, co przełożyło się na decyzję o zakazie uprawiania tej dyscypliny. Szczególnie nalegali na to rodzice „buntowniczek”, a także specjaliści w zakresie medycyny, którzy publikowali długie rozprawy na ten temat. Były one pełne „obaw” i miały na celu udowodnić negatywny wpływ wysiłku związanego z koszykówką na zdrowie koszykarek.
Kobiety za żadne skarby nie mogły wyplenić wiktoriańskich przekonań, dlatego niestety prześladowały je nawet w trakcie I wojny światowej. W trakcie tego trudnego czasu mogły – a wręcz musiały – udowodnić, że są w stanie sprostać wyzwaniom dnia codziennego bez obecności mężczyzn. Z dnia na dzień stały się więc głównymi żywicielkami rodziny, które z powodzeniem łączyły obowiązki domowe z zawodowymi. Ponownie jednak społeczeństwo wyraźnie pokazywało im, że nie upoważnia je to do uprawiania sportu, który miał pozostawać poza ich fizycznym zasięgiem.
Jeden z przykładów dyskryminacji sportowej z tamtego okresu pochodzi z hokeja, który już od narodzin dyscypliny otwarcie szykanował kobiety. Od późnego wieku XIX aż do wieku XX związki hokejowe uznawały, że nie ma zainteresowania dyscypliną wśród pań i blokowały im nawet możliwość spróbowania swoich sił na lodzie. Brak wsparcia ze strony działaczy spotkał się jednak z protestem i drużyna kobieca utworzona na Queen’s University w Kingston zdecydowała się postawić na nazwę „Love-Me-Littles”. Ciekawostką jest to, że działalność ich nie potępiła jedynie miejscowa społeczność, ale nawet tamtejszy arcybiskup (Women’s Hockey Life).
Wraz z wyjazdem mężczyzn na pole walki pojawiła się szczęśliwie okazja, by to panie zaczęły profesjonalnie uprawiać dyscyplinę, ponieważ amerykańscy inwestorzy szukali możliwości zastępstwa dla meczów pierwotnie rozgrywanych przez panów. Kwestie finansowe ostatecznie przekonały ich, że warto dać kobietom szansę przynajmniej na tak długo dopóki żołnierze nie wrócą do ojczyzny. Nie spodziewali się oni, że jedna z zawodniczek zaskarbi sobie serca kibiców do tego stopnia, że otrzyma przydomek „first female hockey superstar”. Mowa tutaj o Kanadyjce Albertine Lapensée, której kariera była niestety nie tyle krótka, co przede wszystkim pełna kontrowersji. Lapensée miała ogromny talent i zyskała na swoim koncie wiele sukcesów – “zdobyła ponad 150 bramek i poprowadziła swoją drużynę do serii zwycięstw w 1916 i 1917 roku, kiedy to była niepokonana i wygrała 45 z 46 meczów” (Wikipedia). Jej dominacja sportowa przyczyniła się jednak do tego, że hokejowa geniuszka została oskarżona o bycie mężczyzną. Już od pierwszego spotkania drużyny przyjezdne usilnie próbowały zdjąć jej czapkę w trakcie meczu, by zobaczyć jak długie są jej włosy. Na nic zdało się oficjalne oświadczenie jej ojca, które zostało opublikowane w gazecie „Montreal Star”, gdyż plotki na temat prawdziwości jej płci krążą do dnia dzisiejszego.
W XXI wieku taktyka ta jest również stosowana w momencie, gdy sportsmenka osiąga zbyt duże sukcesy. Bez względu na epokę, w której to się odbywa, złośliwe komentarze krzywdzą kobiety, które ciężko pracują na swój wynik sportowy. W przypadku Albertine jej niesamowite umiejętności najprawdopodobniej wynikały z tego, że od małego spędzała dużo czasu z braćmi i ich przyjaciółmi na grze w hokeja. Widać więc tutaj, że jedyne czego od początku potrzebowały kobiety, by zaprezentować swój sportowy potencjał, było wytrenowanie na odpowiednim poziomie. Kanadyjka stopniowo zaczęła zdawać sobie sprawę z tego jak wartościowym nabytkiem jest dla organizatorów ligi kobiecej, więc zaczęła domagać się udziału w zyskach. Spotkała się jednak ze zdecydowaną odmową i z tego powodu zrezygnowała z dalszego uczestnictwa w rozgrywkach. Nawet jej rezygnacja nie wpłynęła na uciszenie plotek, gdyż ludzie zaczęli spekulować, że Lapensée wyjechała do Nowego Jorku w celu dokonania korekty płci.
fot. Getty Images, Sport in American History, WiSP Sports