W pierwszym meczu w Grudziądzu zawiódł na całej linii. We wtorkowym, zaległym spotkaniu z ROW-em w Częstochowie dał jednak popis swoich możliwości. Matej Zagar przekonuje, że jego słabsza postawa to efekt… twardej nawierzchni.
W zaległym spotkaniu I rudny PGE Ekstraligi Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowapodejmował rybnicki ROW. Świetny początek zaliczył właśnie Matej Zagar, ale końcówka spotkania była w jego wykonaniu nieco słabsza. Ostatecznie zakończył zawody z dorobkiem 11 punków i 1 bonusem. – Miałem zakład, że zrobię dziś 15 punktów, ale jakaś usterka była na wydechu i teraz dopiero to zauważyliśmy. Motor już nie ciągnął tak jak wcześniej, ale wiemy co jest – powiedział zaraz po meczu Słoweniec.
Dwa dni wcześniej, na torze w Grudziądzu ten sam zawodnik nie istniał. Po trzech próbach Lech Kędziora nie wytrzymał i zrezygnował z jego usług. W Częstochowie było już o niebo lepiej. Według Zagara to kwestia nawierzchni, jaką on sam preferuje. – Potrzebujemy więcej materiału na torze. Ja zawsze mówiłem, że twarde tory to takie nie za bardzo. Przynajmniej dla mnie. Dzisiaj też, co bieg to nawierzchnia stawała się coraz bardziej twarda i coraz bardziej pasowała naszym przeciwnikom – przekonywał.
Już 7 maja beniaminek uda się na trudny mecz do Zielonej Góry. Tam podrażniony pogromem w Lesznie Ekantor.pl Falubaz będzie chciał odgryźć się na zespole z Częstochowy. Jak więc szanse swojej ekipy ocenia Matej Zagar? – Do Zielonej Góry jedziemy walczyć. Dobrze się tutaj czuję, staramy się naprawdę wszyscy, jesteśmy zgraną paczką i mam nadzieję, że to pomoże nam w osiągnięciu dobrego rezultatu – zakończył.
fot. Paweł Wilczyński