Jego forma po zmarnowanym sezonie 2016 była wielką niewiadomą. Dziś Artur Mroczka udowadnia, że stawiając na niego, klub z Tarnowa dokonał słusznego wyboru. – Ja cały czas się rozwijam – twierdzi żużlowiec Grupy Azoty Unii.
Wychowanek GTŻ-tu Grudziądz (nazwa GKM powróciła dopiero w 2014 roku) w niedzielę, w spotkaniu z Euro Finannce Polonią Piła zdobył 11 punktów i 2 bonusy, prezentując często przy tym niezwykle waleczną postawę. Po meczu tryskał energią i dobrym humorem. – Cieszę się z tego wyniku. Ja się cały czas przecież rozwijam i to jeszcze nie jest koniec! – przekonuje Artur Mroczka. – Fajnie, że w moim przypadku jest walka na torze, są punkty i jest dobrze. Doświadczenie też przyszło po tych latach i teraz fajnie się ściga na żużlu. To zupełnie inna jazda niż te dwa, trzy lata temu – dodaje.
Trener Paweł Baran, inaczej niż wcześniej, zestawił Mroczkę w duecie z Arturem Czają. Kibicom ta roszada przypadła do gustu, bo obaj niemal bezbłędnie ze sobą współpracowali. Potwierdza to też sam zawodnik. – Ogólnie to z każdym jeździ się fajnie, ale dwóch Arturów to przecież taka fajna para, co nie? (śmiech). Robiliśmy sobie miejsce, pomagaliśmy sobie podczas jazdy, wiadomo, Artur patrzy na Artura. Chcemy sobie pomagać na torze i nie ma innego wyjścia. Myślę, że dobrze to wyglądało z trybun, bo my z Arturem bardzo dobrze się rozumiemy. Znamy się nie od dziś, chyba z 10 lat, jak nie więcej. Ja wiem jak on jedzie, on z kolei wie co mi podczas jazdy pasuje. Pomagamy sobie, to jest współpraca, to jest drużyna i o to w żużlu chodzi – komentuje współpracę z kolegą z zespołu.
Mimo tak dobrego występu zawodnik Grupy Azoty Unii Tarnów nie spoczywa na laurach. – W żużlu jest tak, że jak przegrasz start to już jest materiał do poprawy, więc korygujemy pewne rzeczy na bieżąco. Poza tym trzeba być skupionym, dobrze przygotowanym sprzętowo i będzie dobrze – zapewnia.
Wysokim zwycięstwem nad pilską Polonią tarnowianie dali jasny sygnał, kto jest głównym kandydatem do awansu. Sporo do myślenia dała im także wyjazdowa porażka w Krakowie. – To tylko nas mobilizuje, żeby każdy kolejny mecz pojechać dobrze. Gdybyśmy wygrali w Krakowie, to być może myślelibyśmy, że nie ma na nas mocnych, a tak straciliśmy tam punkty. Na przyszłość będziemy przez to jeszcze bardziej skupieni na pilnowaniu wyniku, czy poszczególnych startów. Mecz w Krakowie pokazał nam nasze błędy i niedociągnięcia. Teraz musimy pracować, aby w przyszłości tego nie powielać – twierdzi Mroczka.
Przed kolejnym ligowym meczem rozegrane zostaną ćwierćfinały Indywidualnych Mistrzostw Polski. Mroczka o awans do półfinału powalczy w Poznaniu. Czy uda się przełożyć formę z ostatniego meczu na sukces indywidualny? – Jadę do Poznania walczyć o finał IMP-u. To pierwszy krok. A co będzie, to się okaże na miejscu – zakończył zawodnik Unii.
Czytaj także na Przegląd Sportowy
fot. Mateusz Dzierwa