Dimitri Berge zawodnik Stali Rzeszów widniał w awizowanym składzie na niedzielny derbowy mecz z Unią, ale w Tarnowie się nie zjawił. – Nie wiemy dlaczego nie dojechał – mówił zdziwiony trener rzeszowian Janusz Stachyra.
Z powodu nieobecności francuskiego żużlowca Stal przystąpiła do meczu w Tarnowie w sześcioosobowym zestawieniu, jadąc w dodatku aż trzema juniorami. – Berge był w awizowanym składzie, miał wprawdzie zawody w piątek i sobotę, ale nie wiemy co się stało. Będziemy z nim rozmawiać – powiedział po meczu Stachyra.
Co więc dalej z uzdolnionym żużlowcem, który pokazał się już z dobrej strony, chociażby w meczu z pilską Euro Finannce Polonią? – Dzisiaj nie będziemy myśleć co dalej i dlaczego nie przyjechał, bo nie znamy przyczyny. Chcieliśmy, żeby pojeździł, bo skład mamy taki jaki mamy. Jeżeli poszło coś nie tak jest odpowiedni karomierz i najwyżej zamknie sobie drogę do jazdy. My nie będziemy się tym martwić. To jego problem – przekonywał trener Stali. – Nie mamy tez Watta, który zakończył karierę. Trzeba było to uszanować, gdyż z niewolnika nie ma pracownika. Chris Harris wymyślił jazdę w angielskiej niższej klasie rozgrywkowej. Niech sobie tam jeździ i myślę, że zamknął sobie już drzwi do polskiej ligi – dodał.
Ostatecznie słaba postawa rzeszowian została bezlitośnie wykorzystana przez tarnowską Grupę Azoty Unię. Faworyt Nice PLŻ rozgromił Stal 62:28. – W pierwszym biegu Porsing miał delikatny uślizg, taka mała kanapeczka i gdzieś później go kostka bolała, a z bólem ciężko się jedzie – tłumaczył mizerną postawę swoich podopiecznych szkoleniowiec. – Byłem zmuszony jechać trzema juniorami. Dobrze, że miejscowi oddali nam piętnasty bieg, bo mogliśmy coś tam odrobić. Gospodarze nadają na innych falach i trzeba im tylko pogratulować. Wiadomo jakie mają cele, a my robimy wszystko, żeby się utrzymać w tej lidze – zakończył.
Czytaj także na Przegląd Sportowy
fot. Sebastian Siedlik / Unia Tarnów