Kiedy w Tarnowie zimą kontraktowano sześciu seniorów, sztab szkoleniowy Grupy Azoty Unii zapowiadał sprawiedliwy system rotacyjny. Życie i przegrany mecz w Gdańsku zweryfikowały te zapowiedzi. Ostra walka o skład przeniosła się nawet na tor, kiedy „w parze” jechali Jamróg i Michelsen.
Do przedziwnej sytuacji doszło w biegu 8. niedzielnego meczu pomiędzy Zdunek Wybrzeżem Gdańsk, a tarnowską Grupą Azoty Unią. Jakub Jamróg i jadący z nim w duecie Mikkel Michelsen stoczyli ostrą walkę między sobą o drugą pozycję i szansę dogonienia prowadzącego Troya Batchelora. Obaj żużlowcy nie szczędzili sobie pojedynków i dość stanowczo wzajemnie się wywozili, choć zdaniem kibiców to Duńczyk ewidentnie przesadził. Po biegu doszło do wymiany zdań.
– Porozmawiamy na pewno po meczu, bo nie chcę załatwiać tych spraw przez media – mówił w trakcie transmisji w Eleven Sports Jamróg. – Być może każdy z nas nie może się pogodzić z rolą rezerwowego – dodał. Czy zatem system rotacyjny, o którym niejednokrotnie mówił szkoleniowiec tarnowian Paweł Baran nie zdaje egzaminu? Coś jest na rzeczy, bo zawodnicy najwyraźniej nie czują się pewnie.
Być może po części wynika to także z ciężkiej kontuzji wychowanka Unii, który wrócił do ścigania dopiero w niedawnym spotkaniu z Lokomotivem Daugavpils. Jakub Jamróg jest głodny jazdy, tym bardziej, że sam już raz pauzował, nie pojawiając się w składzie na mecz w Krakowie z tamtejszą Arge Speedway Wandą. Wtedy był w stu procentach zdrowy.
Sztab szkoleniowy tarnowskiej ekipy musi zatem zmierzyć się z problemem, bo ewidentnie wydarzenia w Gdańsku mocno wpłyną na atmosferę w ich drużynie.
fot. Janusz Tokarski