Artur Mroczka to kolejny zawodnik Grupy Azoty Unii Tarnów, który otwarcie mówi o chęci powrotu do PGE Ekstraligi. W przypadku awansu z obecnym zespołem, zmiana otoczenia nie wchodzi w grę. – Trzeba się trzymać tego, co dobre – przekonuje wychowanek klubu z Grudziądza.
Zespół Pawła Barana jest na najlepszej drodze, by po roku przerwy wrócić do żużlowej elity. Wiadomym jest, że w przypadku awansu skład Unii będzie musiał przejść pewne personalne modyfikacje, ale Artur Mroczka widzi się w tej drużynie także na przyszły sezon. – Chcę jeździć w PGE Ekstralidze – mówi wprost. – I wiadomo, że tylko z Unią, bo to jest mój klub. Tutaj już mogę jeździć, robić dobry wynik i klub też liczy, że te dobre rezultaty będą moim udziałem. Trzeba się trzymać tego, co jest dobre, a przy okazji cały czas podnosić swoje umiejętności. W mojej żużlowej karierze trochę mnie spotkało, zebrałem trochę doświadczeń, ale takie jest życie. Mam nadzieję, że w ekstralidze też przyjdą dla mnie lepsze czasy – dodaje.
W roku 2015 Mroczka jeździł już w PGE Ekstralidze z zespołem Unii, ale później przeniósł się do Torunia. To był jednak rok stracony, a po powrocie zawodnik znowu odżył. – Ci co są w Tarnowie, wiedzą jaka u nas panuje atmosfera. Jesteśmy jak wielka rodzina, więc jest jak w domu. Trenerzy wiedzą, czego my potrzebujemy, a my wiemy co mamy robić, żeby były dobre wyniki. Pracujemy i jest klimat, który wynika właśnie z tej pracy, a nie z tego, co ktoś gdzieś tam opowiada – tłumaczy swoją równą formę atmosferą w zespole.
Teraz przed Grupą Azoty Unią drugi półfinałowy mecz z Orłem Łódź (w pierwszym meczu padł remis) i walka w finale Nice 1. LŻ. – Myślę, że pojedziemy w Gdańsku. Wcześniej musimy wygrać mecz w Tarnowie, awansować i zakończyć sprawę w finale – stwierdził na koniec Artur Mroczka.
fot. Mateusz Dzierwa