W niedzielę poznamy finalistów Nice 1. LŻ. W decydującym starciu o awans do PGE Ekstraligi zmierzą się najprawdopodobniej ekipy z Gdańska i Tarnowa. Ci drudzy nie zamierzają kalkulować i już myślą o budowie zespołu na kolejny sezon. – Na pewno nie wymienimy całej drużyny – powiedział Paweł Baran, trener Grupy Azoty Unii Tarnów.
Zanim tarnowianie pojadą w finale rozgrywek muszą pokonać w dwumeczu zespół Orła Łódź. W pierwszym spotkaniu padł remis, więc sprawa awansu wydaje się być przesądzona. – Jeszcze zobaczymy jak to będzie w niedzielę. To jest żużel i po stronie Orła też są zawodnicy, którzy potrafią się ścigać na dobrym poziomie. W sporcie motorowym nikt nie ma patentu na wygrywanie wszystkiego. W Łodzi Kuba Jamróg był na początku bezbłędny, a później ze startu w ogóle nie wyjechał. To tylko pokazuje, że tak naprawdę to tylko sport – zaznaczył Paweł Baran.
Trener Unii powiedział też, że mimo wygranej w cuglach rundzie zasadniczej, jego zespół ciągle spotyka się z krytyką. – Przegraliśmy w sezonie zasadniczym tylko dwa mecze, a wokół naszej drużyny zrobiono taką atmosferę jakbyśmy tylko dwa mecze wygrali. Nie wiem dlaczego tak jest, ale robimy swoje. Psy szczekają, karawana idzie dalej – stwierdził.
W wielce prawdopodobnym finale zespół z małopolski może czekać starcie ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk lub Lokomotivem Daugavpils. – My nie kalkulujemy z kim przyjdzie mierzyć się nam w finale. Chcemy być w ekstralidze i nie ważne z kim pojedziemy, musimy stanąć na wysokości zadania i sobie poradzić. Wydaje się, że w finale pojedziemy z Gdańskiem, ale to jest teoria. Praktyka zweryfikuje wszystko w niedzielnych rewanżach – podkreślił Paweł Baran, który jednocześnie nie ukrywa, że myśli już o sezonie 2018. – Nie chcę za dużo zdradzać, ale oczywiście mamy jakiś zarys składu na przyszły rok. Będziemy rozmawiać z chłopakami, bo na pewno nie będzie tak, że po awansie wymienimy cały skład. Tak się po prostu nie da, tym bardziej, że ci zawodnicy walczą dzielnie o ten awans i zostawiają serce na torze. Zostawiam otwartą furtkę, poczekajmy. Myślimy o przyszłości, ale zachowujemy spokój – oznajmił.
Zapytany o to, kto ma największe szanse na angaż w przyszłym roku, trener Unii odpowiada dyplomatycznie. – Wszyscy jadą dobrze. Prosty przykład to mecze w Łodzi. W rundzie zasadniczej zawiódł tam Artur Czaja, ale dobrze pojechał Artur Mroczka, w półfinale obaj zamienili się rolami. Dlatego właśnie nie można powiedzieć że, ktoś zawiódł. Ja się cieszę z postawy każdego z nich, także w parku maszyn. Nigdy nie ma problemu gdy trzeba na przykład oddać bieg juniorom, dlatego tak naprawdę wszyscy spełniają nasze oczekiwania – zakończył szkoleniowiec Grupy Azoty Unii Tarnów.
fot. Jarosław Kras