Wszystko wskazuje na to, że odrobienie 8 punktów z pierwszego meczu w Gdańsku to nie jedyny problem tarnowskiej Grupy Azoty Unii. Według prognoz, drugie starcie pierwszoligowego finału również ma odbyć się w bardzo niekorzystnych warunkach pogodowych, a to może być atutem dla Zdunek Wybrzeża.
To nienajlepsza informacja dla faworyzowanej przed finałem Grupy Azoty Unii. W całym sezonie tarnowianie na swoim torze nie dawali szans żadnej z drużyn Nice 1. LŻ. Najniższy wymiar kary otrzymał przy Zbylitowskiej 3 tylko łódzki Orzeł, który dwukrotnie zdołał wywalczyć w Tarnowie 41 punktów. Warto jednak zaznaczyć, że oba mecze z łodzianami odbyły się na zmienionej przez deszcz nawierzchni. To jednoznacznie udowadnia, że przy kapryśnej aurze podopieczni Pawła Barana potrafią się pogubić.
Sam szkoleniowiec wierzy w swoich zawodników. – Jeździliśmy na różnych nawierzchniach. W Łodzi, czy Rzeszowie było przyczepnie i potrafiliśmy wygrać. U nas zawsze było twardo i też dobrze sobie radziliśmy. Potrafimy się ścigać w każdych warunkach – mówił Paweł Baran jeszcze przed rewanżowym meczem półfinałowym, który przełożono z niedzieli na poniedziałek.
Prognozy pogody są nieciekawe. W Tarnowie przez niemal całą niedzielę ma padać, więc gospodarze starali się o zmianę terminu. Na to jednak nie przystali gdańszczanie, którym z oczywistych względów zależy na rozegraniu meczu rewanżowego w niekorzystnych dla Tarnowa warunkach. Zresztą podobne panowały przed tygodniem. W Gdańsku, przy rzęsiście padającym deszczu i w mało atrakcyjnych zawodach Zdunek Wybrzeże pokonało Unię 40:32, a mecz przerwano po 12. biegach. Być może jutro czeka nas powtórka błotnej rywalizacji.
fot. Mateusz Dzierwa
Czytaj także na przeglądsportowy.pl