Jeśli już kliknąłeś w ten artykuł to znaczy, że szukasz dobrej gry żużlowej. I dobrze trafiłeś. Nie tak dawno na tym dość ubogim rynku pojawiła się ciekawa pozycja. Speedway Challenge Kariera to rozgrywka, w której kierujesz stworzoną przez siebie postacią i starasz się doprowadzić ją na szczyt żużlowego rzemiosła. Wrażenia? Zabawa wciąga jak chodzenie po bagnach.
Gra zadebiutowała 22 grudnia 2017 roku i pochodzi od twórców popularnej już wcześniej Speedway Challenge, w której kierowaliśmy wybranym lub stworzonym przez siebie zespołem. W SCK wpływ mamy już tylko na jednego niedoświadczonego dzieciaka, który rozpoczyna swoją żużlową karierę od zdania licencji. Od samego wyniku egzaminu zależy to, jak rozpoczniemy podbój żużlowych torów. Wiem, bo podchodziłem kilka razy. 🙄
Zanim przejdziemy do konkretów, kilka spraw technicznych. Gra jak na razie dostępna jest wyłącznie na Androida i można ją dostać w sklepie Play za darmo, choć za wersję z tytułowym trybem kariery trzeba zapłacić 15 zł. Płatnych opcji w aplikacji jest co prawda więcej (można np. usunąć reklamy), ale jak dla mnie ta jedna najważniejsza w zupełności wystarcza.
Jak już wspomniałem, rozgrywkę rozpoczynamy od stworzenia postaci i podjęcia egzaminu na licencję żużlową. Pierwsze podejście szybko uświadomiło mi, że doświadczenie zebrane podczas ślizgania w Speedway Challenge należy puścić w niepamięć, bo silnik SCK oferuje nieco inny sposób jazdy (choć dalej w lewo i dalej spod taśmy), którego chwilę musiałem się uczyć. Stąd, moja pierwsza kariera została szybko stłamszona. Szereg kontuzji, pominiętych zawodów i płacz rodziny doprowadził do tego, że żużlowy kevlar zawisł na kołku, a grę należało po prostu zacząć od nowa.
Do wyboru mamy trzy poziomy trudności. Po moich kilkukrotnych bliskich spotkaniach trzeciego stopnia z bandą okalającą tor, zdecydowałem się, że „łatwy” jest stworzony właśnie dla mnie. Zbyt pochopnie, bo dość szybko (jeszcze jako junior) dorobiłem się niezliczonej ilości sprzętu. Prawdopodobnie na wyższym levelu o takie urodzaje jest o wiele trudniej, ale droga do niego ciągle wiedzie poprzez zdobytą kasę za punkty.
Kiedy już stworzymy swojego żużlowca należy jak najszybciej uzbroić go we wszelkiej maści żużlowe wdzianka, ochraniacze i przede wszystkim w coś, na czym będzie mógł pokonywać łuki. Od ich jakości zależy choćby długość leczenia ewentualnej kontuzji. Autorzy oferują całkiem pokaźną liczbę podzespołów, z których możemy korzystać. W zależności od ceny możemy wybrać silnik z danej klasy, podobnie jak i przednią lub tylną oponę. Każda część żużlowego rumaka ma swoją określoną żywotność, której należy pilnować, by nie zanotować defektu w ważnym turnieju lub meczu o stawkę.
Po ukończonym zaliczonym egzaminie nasz agent (nie mam pojęcia skąd taki dzieciak ma agenta, ale to pewnie któryś z rodziców 😎) szybko przedstawi nam oferty od zainteresowanych nami klubów. Dla tych utalentowanych możliwe także kontrakty w Anglii, czy Szwecji. Problem w tym, że w grze inne kraje najprawdopodobniej toczą wojnę z najeźdźcą z kosmosu, więc ekipy zza granicy swoje mecze muszą rozgrywać w zawsze bezpiecznej Polsce. I tak oto domowy tor Leicester znajduje się w… Rybniku. Nowe lokalizacje są jednak do „zapracowania” na nie poprzez zdobyte punkty SCP.
Sama jazda to już bajka. Poziom AI przeciwników często zmusza nas do myślenia na torze i przeprowadzania spektakularnych akcji, co w jeszcze większym stopniu wpływa na grywalność. Oczywiście ze względów licencyjnych nazwiska poszczególnych zawodników są niepełne, lecz w pełni odzwierciedlają ich rzeczywisty poziom sportowy. Na przykład taki Adrian Miedzińsk potrafi od czasu do czasu podciąć jadąc w parze ze swoim kolegą. 😏
Przed każdym kolejnym biegiem możemy zmienić ustawienia swojego motocykla, albo wyrzucić na złom i wybrać inny. Różnice w setup’ie od razu można wyczuć podczas rywalizacji na torze. Wskazówka dla początkujących: trzymajcie się z dala od kredy. Ta jakoś dziwnie nieprzyjaźnie i niebezpiecznie przyciąga. 😉
Żeby nie było jednak zbyt cukierkowo, do tej beczki z miodem wrzucimy szczyptę dziegciu. Od początku mojej przygody z SCK nie mogę ogarnąć statystyk i ligowych tabel. Jak dla mnie są one nieczytelne, a dojście do ich zrozumienia zajmuje więcej chwil niż rozwiązanie przeciętnego równania różniczkowego. Przykład? Ekipa z Tarnowa rozegrała 2 mecze, notując przy tym wygraną i remis. 3 punkty w tabeli są widoczne, małe punkty też, ale nigdzie nie ma informacji ile z dwóch rozegranych meczów to zwycięstwa, remisy, czy może porażki. Dobrze, że zapamiętałem 2 rezultaty. Pod koniec sezonu pewnie będzie problem.
Inną przedziwną rzeczą są statystyki żużlowców, do których według moich obserwacji nie zliczają się punkty bonusowe. I tyle z moich usilnych starań widowiskowej jazdy parą… W dwóch rozegranych meczach zdobyłem (na poziomie „łatwy”, więc to nie przechwałki) 29 punktów i 1 bonus. Średnia biegopunktowa powinna zatem wynieść równe 15,0, tyle samo co u najlepszego Wiktora Lampara. Gra jednak twierdzi inaczej.
To jednak są detale, które wbrew popularnej tezie Tomasza Hajty nie mają większego wpływu na poziom gry. Rozgrywka SCK jest intensywna i wręcz hipnotyzująca. Godziny lecą, a współdomownicy rozpaczają. Idealna sprawa dla ludzi podróżujących, czy czekających w kolejce do lekarza specjalisty. A już na pewno dla żużlowych maniaków, którzy nie mogą doczekać się nadejścia wiosny. I za jedyne 15 zeta!
Ocena: 9/10