W niedzielę Betard Sparta podejmie na Olimpijskim zielonogórski Falubaz. Do ekipy Rafała Dobruckiego już dawno przylgnęła opinia drużyny lepiej radzącej sobie na wyjazdach tym bardziej, że owal przy alei Paderewskiego ciągle był dla miejscowych niemałą zagadką. Teraz ma być inaczej.
Do tej pory Spartanie rozegrali na własnych śmieciach dwa spotkania. Na inaugurację zremisowali (45:45) z kapitalną ekipą z Leszna, a dwa mecze później rozbili dziurawą przez kontuzję Cash Broker Stal Gorzów (54:36). Prawdziwy sprawdzian formy na domowym torze ma nadejść w najbliższą niedzielę. Zawodnicy przekonują jednak, że z nawierzchnią na Olimpijskim są już zaprzyjaźnieni. – Staramy się do niego dopasować. Kombinujemy, ale myślę, że coraz bardziej się na nim odnajdujemy – stwierdził Damian Dróżdż, który być może wreszcie na poważnie wystąpi w meczu ligowym.
Podobnego zdania jest też Maciej Janowski. Reprezentant Polski zapytany o to, czy lepiej czuje się na wyjazdach, odpowiedział wprost. – Właśnie nie. Już teraz dość mocno się u nas zmieniło i tor na Olimpijskim jest dużo bardziej przystosowany do walki. Fajnie się na nim jeździ, po prostu. Z biegiem lat, kiedy zmieniają się silniki, przełożenia, czy charakterystyka silników to za każdym razem trzeba szukać nowych ustawień – opisał powody wcześniejszych trudności z dopasowaniem.
Według kapitana Betard Sparty mecz z Falubazem nie będzie wcale łatwy. – Zielonogórzanie za każdym razem pokazują, że dobrze czują się we Wrocławiu i tak też pewnie będzie i tym razem. My przygotowujemy się tak, jak do każdego innego spotkania – zaznaczył.
Na właściwe tory wchodzi też Vaclav Milik. Czech już w ostatnim meczu w Tarnowie, kiedy zdobył 9 punktów i bonus, był wyraźnie zadowolony. W niedzielę ma być jeszcze lepiej. – Mam już przetestowane rozwiązania na tor we Wrocławiu i doszedłem do czegoś konkretnego. Zrobię jeszcze parę zmian, żeby było jeszcze lepiej. Falubaz może się obawiać, bo wracam w pełnej mocy! – zapowiedział Milik.
fot. Janusz Tokarski