Bartosz Smektała dawał nadzieję Piotrowi Baronowi na korzystny rezultat w pierwszym z biegów nominowanych niedzielnego meczu w Tarnowie. Ostatecznie to jednak gospodarze dokonali cudu i wygrali podwójnie trzy ostatnie wyścigi doprowadzając miejscowych kibiców do ekstazy. – Musimy być może więcej pojeździć w Lesznie na twardszym i śliskim torze – szukał przyczyn pierwszej porażki w sezonie junior Fogo Unii Leszno.
To może być największa niespodzianka całych rozgrywek. Po 12. biegach żużlowcy lidera PGE Ekstraligi prowadzili z Grupą Azoty Unią Tarnów ośmioma punktami. Wtedy jednak totalnie się pogubili. – Ten tor był dla nas zagadką. Ciężko było dobrać odpowiednie ustawienia, bo potrafiliśmy wygrać jeden bieg, żeby przegrać kolejny nie zmieniając w motocyklu kompletnie nic – tłumaczył Bartosz Smektała. – Przegraliśmy, ale nic wielkiego się nie dzieje. Takie rzeczy w sporcie się zdarzają – dodał.
Młodzieżowiec leszczyńskiego zespołu przeplatał świetne biegi z tymi nieudanymi. Czy wpływ na taką postawę miały bardzo długie przerwy, spowodowane awarią dwóch polewaczek? – Nie, tu chodziło głównie o te zmiany, które miały miejsce na samym torze. Długie przerwy nas nie dekoncentrują, jesteśmy na nie przygotowani. Tu chodzi przede wszystkim o sprzęt. I tutaj rzeczywiście, długie równania, czy polewania niszczyły nam wszystkie ustawienia – stwierdził Smektała.
Mimo porażki w Tarnowie Fogo Unia ciągle pozostaje liderem PGE Ekstraligi. Jak przekonuje Bartosz Smektała niedzielny wynik nie wywoła w ich drużynie żadnej paniki. – Jesteśmy drużyną z ambitnym celem, zresztą każdy z nas ma też wysokie aspiracje indywidualnie. Przyjechaliśmy do Tarnowa, żeby wygrać, ale nic się wielkiego nie dzieje. Musimy być może więcej pojeździć w Lesznie na twardszym i śliskim torze – sugerował.
Czy zatem już przed kolejnym spotkaniem z ekipą Get Well Toruń mistrz Polski będzie trenował w Lesznie na twardej nawierzchni? – Trudno powiedzieć. Nie ja jestem managerem i trener będzie musiał coś wymyślić. Problem jest taki, że mamy obecnie bardzo wysokie temperatury i takie 30 stopni w znacznym stopniu wpływa na tor. To jest zupełnie coś innego niż na początku sezonu. Ja na pewno będę do kolejnych zawodów dobrze przygotowany – przekonywał.
Na koniec zapytaliśmy Bartosza Smektały, co powiedziałby na drugi ligowy przyjazd do Tarnowa, gdyby na przykład beniaminek zajął czwarte miejsce na koniec rundy zasadniczej, a jego zespół ją wygrał. Wtedy obie drużyny spotkałyby się w półfinale. – Wszystkie chwyty dozwolone – stwierdził z uśmiechem. – Na pewno jeśli przyjedziemy do Tarnowa po raz drugi to będziemy bogatsi o dzisiejsze doświadczenia. Tarnowianie będą musieli jeszcze bardziej zaskoczyć nas torem. Ja już na przykład wiem, że po równaniu, w biegu 14. trzeba zejść zęba niżej – zakończył junior Fogo Unii Leszno.
fot. Janusz Tokarski