– Musieliśmy zmienić strategię i skupić się na defensywie – tak przegrany mecz z GRUPĄ AZOTY Unią Tarnów komentował kierownik zespołu forBET Włókniarza Częstochowa Michał Finfa. Punktem zwrotnym okazał się nieszczęśliwy upadek trójki zawodników w 5. wyścigu, w którym najbardziej ucierpiał Fredrik Lindgren. Szwed na torze już się nie pojawił, a goście ostatecznie przegrali spotkanie 39:51.
Michał Finfa tłumaczył na konferencji prasowej, że celem nadrzędnym był punkt bonusowy. Pierwszy mecz częstochowianie wygrali 54:36. – Gospodarze byli dobrze przygotowani i równie dobrze weszli w ten mecz. Niestety nasz skład jest skonstruowany w oparciu o liderów, a jednym z nich jest Fredrik Lindgren. Kiedy straciliśmy takiego zawodnika w początkowej fazie meczu, musieliśmy zmienić strategię i nasze oczekiwania. Skupiliśmy się na defensywie i obronie punktu bonusowego. Gdyby nie postawa Leona Madsena to podejrzewam, że mielibyśmy z tym problem – stwierdził kierownik drużyny gości.
Rzeczywiście Leon Madsen był tego dnia w kapitalnej dyspozycji. Sam zainteresowany nie ukrywał, że wpływ na jego obecną formę mają wydarzenia w życiu prywatnym. – Bardzo ciężko pracowałem, żeby być w tym miejscu, gdzie jestem teraz. Zmieniłem bardzo wiele, styl życia, mam też wokół siebie dobrych ludzi, rodzinę, drużynę, a motocykle są naprawdę szybkie. Czuję się naprawdę komfortowo po tym, co dzieje się teraz w moim życiu – zaznaczył Madsen. – Gratuluję zespołowi z Tarnowa, choć moglibyśmy wygrać to spotkanie, gdyby nie zdarzenie z Fredrikiem. Trzymam kciuki, żeby szybko do nas wrócił. Tarnów wykonał dobrze swoje zadanie. Dziękuję wszystkim, którzy przywitali mnie tak dobrze – dodał były zawodnik tarnowskiego klubu.
Trener gospodarzy Paweł Baran mimo wysokiej wygranej nie okazywał nadmiernej radości. Przed tarnowianami teraz ostatni, skomplikowany do zagrania akord w tegorocznej żużlowej symfonii, a niedzielne zwycięstwo nad ekipą Marka Cieślaka ma pomóc w zdobyciu Zielonej Góry i utrzymaniu się w PGE Ekstralidze. – Dzisiaj sezon się jeszcze nie kończy. Ta wygrana nas podbuduje i w lepszych nastrojach pojedziemy na mecz do Zielonej Góry. Oczywiście upadek Fredrika Lindgrena pokrzyżował plany częstochowianom, ale dziękuję im za walkę. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby w konfrontacji z Falubazem wyjść zwycięsko. Dziękuję moim zawodnikom i kibicom, że dzisiaj nas wspierali – powiedział szkoleniowiec.
Jednym z liderów tarnowskiej drużyny był tego dnia Artur Mroczka. Żużlowiec przyznał po meczu, że swoją postawą chciał uczcić pamięć zmarłego Tomasza Jędrzejaka. – Ten mecz jechałem dla Tomka Jędrzejaka. To, co się wydarzyło dało mi sporo do myślenia i w dalszym ciągu nie wiem o co chodzi. Nie myślałem dzisiaj o jeździe, jechałem po prostu swoje – zdradził Mroczka. – Zdarzyły mi się dwa niewymuszone błędy i gdyby nie one być może miałbym dziś komplet punktów. Dobrze rozegraliśmy początek meczu, to było dla nas bardzo ważne. Trener miał nosa, ze znów ustawił mnie z Nickim Pedersenem, bo nawet jeśli na początku sezonu nie wyglądało to rewelacyjnie to dziś już naprawdę się zgraliśmy – zakończył.
fot. Mateusz Dzierwa