Mimo ambitnej postawy w tegorocznej PGE Ekstralidze Grupa Azoty Unia Tarnów nie zdołała utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Beniaminkowi nie pomogła nawet rewelacyjna forma Nickiego Pedersena, którego transfer przed sezonem określano jako wielce ryzykowny. Teraz po Duńczyka ustawia się kolejka chętnych.
W decydującej o utrzymaniu rywalizacji beniaminek przegrał w Zielonej Górze 39:51 i żegna się z żużlową elitą. – Oczywiście, że jesteśmy rozczarowani – komentuje lider tarnowian Nicki Pedersen. – Byliśmy dzisiaj bardzo blisko, ale przyjechaliśmy do drużyny, która dobrze radziła sobie na swoim torze. Jeśli mielibyśmy może trochę więcej szczęścia wszystko mogłoby się zdarzyć. Ja sam nie byłem wystarczająco szybki, podobnie było dzień wcześniej w Gorzowie podczas Grand Prix. Miałem nowe silniki na oba dni, ale nie były one w 100% dobre. Muszę zwrócić je do serwisu – zaznacza.
Według trzykrotnego mistrza świata główną przyczyną spadku Unii była bardzo nieregularna postawa całej drużyny. – Straciliśmy nieco punktów w przeciągu całego sezonu. Nie zawsze byliśmy równą drużyną, często część zespołu punktowała, a część nie. Powinniśmy być jednak bardziej elastyczni w zdobywaniu punktów. W Zielonej Górze naprawdę było blisko i mogło się to dobrze dla nas skończyć, ale teraz musimy patrzeć do przodu i zobaczyć co się będzie działo. Nigdy nie wiadomo, czy czasem nie zostanie zmieniony regulamin, albo inne tego typu rzeczy i ostatecznie Tarnów zostanie w ekstralidze – stwierdza Nicki Pedersen.
Duńczyk może być jednak z siebie zadowolony. Wrócił do znakomitej formy, choć po koszmarnej kontuzji z ubiegłego roku niewielu dawało mu na to szanse. – Osobiście jestem szczęśliwy, że wróciłem do ścigania się w PGE Ekstralidze. Czuję się świetnie, przywoziłem sporo punktów, więc nie mogę brać na siebie winy za wynik drużyny w całym sezonie – mówi duński żużlowiec, dodając jednocześnie, że rok spędzony w Tarnowie był dla niego wyjątkowo udany. – Nie mogę powiedzieć złego słowa na klub z Tarnowa. Presja nie była bardzo duża, ale robiliśmy co mogliśmy. Szczególnie pasował mi domowy tor, kibice byli cudowni. Naprawdę nie mogę narzekać.
Jaka więc będzie przyszłość i przynależność klubowa Nickiego Pedersena? – Oczywiście mam kilka zapytań z klubów, które wyraziły swoje zainteresowanie. Ja liczyłem jednak, że zostanę z Tarnowem w ekstralidze. To byłoby fantastyczne. Musimy jednak zobaczyć co się dalej wydarzy. Za moment będę wolnym zawodnikiem, jednym z najskuteczniejszych w lidze, wszyscy wiedzą, że wróciłem mocny. Będę otwarty na propozycje – oznajmia żużlowiec.
Choć Pedersen podkreśla, że bardzo dobrze czuł się w klubie z Tarnowa, to o jeździe w Nice 1. LŻ nie może być mowy. – Nie, nie sądzę by takie rzeczy miały miejsce. Oczywiście, nigdy nie wiesz tego na pewno i nigdy nie mów „nigdy”. Aczkolwiek wróciłem do dobrego ścigania, a skuteczny zawodnik chce jednak jeździć z najlepszymi – kończy zawodnik Grupa Azoty Unii Tarnów.
fot. Janusz Tokarski