Czwarte miejsce w wielkim finale SEC na Stadionie Śląskim w Chorzowie ostatecznie dało Jarosławowi Hampelowi srebrny medal Indywidualnych Mistrzostw Europy. Reprezentant Polski nie zdołał dogonić fenomenalnego w całym cyklu Leona Madsena, ale wyprzedził słabszego tego dnia Roberta Lamberta. Żużlowiec Fogo Unii Leszno już myśli o kolejnym rozdaniu.
Czy Hampelowi żal złota, które padło łupem Madsena? Niekoniecznie. Po chorzowskim turnieju polski żużlowiec z wielkim uznaniem wypowiadał się o swoim koledze z toru. – Leon od początku sezonu jeździ bardzo dobrze, bardzo równo. Wszystkie rundy mistrzostw Europy jechał dobrze, może z wyjątkiem tej pierwszej, ale później jechał regularnie i zdobywał punkty. Jest naprawdę w wyśmienitej formie. Zwyciężył w pełni zasłużenie i udowodnił nam wszystkim, że jest bardzo szybki – mówił Hampel na sobotniej konferencji prasowej.
Żużlowiec przyznał też, że turniej był dla niego sporym wyzwaniem, a on sam nie uniknął błędów. Zebrani na Śląskim fani speedwaya liczyli na dogonienie i wyprzedzenie latającego Duńczyka, ale ostatecznie naszemu reprezentantowi przypadło srebro. – Cieszę się z drugiego miejsca. Walczyłem o nie z Robertem, bo w klasyfikacji był dość mocny ścisk. Początek zawodów w Chorzowie był dla mnie nieudany, podobnie jak sama końcówka. Punktów trochę nazbierałem, ale nie obyło się bez błędów. Chciałem ich trochę więcej, ale ogólnie to jestem zadowolony – przekonywał.
Teraz Hampel skupia się przede wszystkim na lidze i finale PGE Ekstraligi. Nie oznacza to jednak, że nie ma planów związanych z SEC na przyszły rok. Kiedy zdobędzie tytuł najszybszego na Starym Kontynencie? – Sam chciałbym to wiedzieć – rzucił z uśmiechem. – Mam nadzieję, że będę mógł powalczyć jeszcze o lepszą lokatę w przyszłości. Ten sezon pokazał, że były pomyłki i nierówna forma, ale pozwoliło mi to zdobyć jednak drugie miejsce. Leon jechał bardzo regularnie i tak to wyglądało w tym roku. W następnym sezonie będę atakował pozycję numer jeden – zakończył wicemistrz Europy.
fot. Paweł Wilczyński