Greg Hancock, Kai Huckenbeck i Linus Sundstroem to najciekawsze nazwiska na żużlowym, ponownie otwartej transferowej giełdzie. Brak licencji dla Stali Rzeszów oznacza, że większość zakontraktowanych w niej zawodników zmieni barwy klubowe. Wśród nich jest także Ernest Koza, którego w swoim składzie najchętniej widzieliby kibice z Tarnowa.
„Prezydium ZG PZM postanowiło oddalić odwołanie i utrzymać w mocy zaskarżoną decyzję odmawiającą przyznania licencji Speedway Stal Rzeszów S.A.” – czytamy w oficjalnym komunikacie Prezydium PZM. Oznacza to tyle, że zakontraktowani w okresie transferowym zawodnicy Stali pozostają bez klubu. W sumie 19 nazwisk, choć pewnie nie wszyscy znajdą możliwość startów w sezonie 2019. Część tarnowskich kibiców serdecznie przywitałaby Ernesta Kozę i Bartłomieja Kowalskiego.
– Naturalnie Koza i Kowalski powinni trafić do nas – można przeczytać na forum kibiców Unii Tarnów. Fani są przekonani, że w obecnym zestawieniu bez wychowanków na pozycji seniorskiej (Ljung, Czaja, Mroczka, Kułakow i Kaczmarek) osoba Ernesta Kozy przyciągnie większą liczbę kibiców na pierwszoligowe mecze. – Chłopaki zostawiliby serce na torze i kibice mogliby się z nimi identyfikować. Może już pora przestać się obrażać, a zacząć trochę myśleć, bo to inwestycja na lata. Panie prezesie może jakieś postanowienia noworoczne? – pada w stronę sternika tarnowskiego klubu Łukasza Sadego.
Tarnowscy kibice doskonale zdają sobie sprawę z sytuacji swojego wychowanka, który po trudnym okresie w Wandzie Kraków trafił – jak się okazało – do niewiarygodnego finansowo klubu. – Brałbym Kozę w ciemno. Na korzystnych dla Unii warunkach (jego pozycja negocjacyjna jest teraz słaba). Idealny do walki o skład, a kto wie, być może mocny punkt drużyny – pisze kolejny z kibiców. – Ernest po dramatycznych i chyba trzeba to powiedzieć – głupich (Stal Rzeszów) wyborach stoi u progu finansowego załamania kariery. Gdzie będzie mu łatwiej i taniej się odbudować, jak nie tutaj? – pytają retorycznie fani z Tarnowa.
Na ten moment tematu Ernesta Kozy w Unii Tarnów nie ma i ciężko przypuszczać, że ów taki pojawi się po Nowym Roku. Chociaż jak to mówią: „nigdy nie mów nigdy”.
fot. Ilona Jasica
[the_ad id=”1919″]