Żużel w Rumunii jest dyscypliną niszową. Jeden tor, trzy kluby, mała liczba zawodników nie budzą optymizmu – Sytuacja finansowa utrudnia trenowanie – przyznaje 18-letni Andrei Popa.

Andrei Popa to trzykrotny młodzieżowy mistrz Rumunii. Jak to często bywa, pasja nastolatka przeszła z pokolenia na pokolenie. – Wszystko zaczęło się od mojego ojca, który zdobył tytuł mistrza Rumunii. Podziwiałem go i dorastałem wśród tych wszystkich silników, przez co we mnie również rozwinęła się chęć zostania wielkim sportowcem – opowiada zawodnik.

Rozwijać żużlową karierę w kraju Popy jest jednak ciężko. Dyscyplina ledwo wiąże koniec z końcem. – W mojej ojczyźnie żużel nie jest popularnym sportem. Wielu ludzi uważa go za dyscyplinę niebezpieczną, która nie ma przyszłości. Mamy mało zawodników, którzy na dodatek nie reprezentują wysokiego poziomu w porównaniu do innych krajów. Efekty są takie, że organizowane są tylko 3-4 zawody na rok, a ich poziom jest poniżej średniej – ze smutkiem przyznaje rumuński sportowiec.

https://www.facebook.com/motospeed.ro/videos/1760880007332102/

 

Wbrew pozorom, obiekty w Rumunii nie odbiegają od tych w Polsce pod względem nawierzchni. – Nie ma dużej różnicy pomiędzy polską, a rumuńską nawierzchnią. Aczkolwiek tory w naszym kraju inaczej reagują na zmiany i oczywiście odrębnie wyglądają – przekonuje Andrei. Problemem jest jednak brak wsparcia z zewnątrz do rozwoju żużla. – Aktualnie mamy trzy kluby, ale funkcjonuje tylko jeden stadion. Znajduje się on w Braila. Jest zawsze otwarty, lecz sytuacja finansowa utrudnia trenowanie. Na stadionie pracują ludzie bez jakiegokolwiek doświadczenia. Mechanikami z kolei są starzy zawodnicy.

Trudno jest rozwijać jakikolwiek sport bez pieniędzy. Tymczasem ze środkami na speedway w Rumunii jest niemały problem. – Nie wiem jak inni sobie radzą w tej kwestii, ale mojej rodzinie bardzo trudno jest wspierać mnie pod tym kątem. Sytuacja z funduszami jest skomplikowana, ponieważ większość zawodników musi sobie radzić samemu z kosztami z racji braku zainteresowania potencjalnych sponsorów lub mediów – tłumaczy 18-latek.

W tak trudnych warunkach dla żużla fenomenem jest Marian Gheorghe. 61-letni zawodnik potrafił jeszcze w 2017 roku wygrywać zawody o mistrzostwo kraju. Sekret jego żużlowej długowieczności jest prosty – Znam Mariana, ponieważ jeździłem z nim. To człowiek z wieloletnią karierą za sobą. Kluczem do jego osiągnięć jest po prostu ciągła praca i miłość do tego sportu – wyjaśnia nam Popa.

Trzema słowami, którymi Andrei opisuje żużel w Rumunii są ambicja, praca oraz potencjał. Pomimo tego, ciężko jest wierzyć w rozwój żużla na tym terenie – Nie sądzę, żeby rumuńscy żużlowcy pragnęli podjąć profesjonalną karierę żużlową, ponieważ zawodnikom ciągle rzuca się kłody pod nogi. Nikt nie jest zainteresowany tym sportem, a ilość zawodników drastycznie spada – przyznaje Andrei Popa.

Każde zawody na rumuńskiej ziemi spotykają się z entuzjazmem tamtejszych działaczy, szczególnie jeśli mają one rangę międzynarodową. Jednym z tegorocznych, ważniejszych wydarzeń w tamtejszym żużlowym kalendarzu była odbywająca się ostatnia runda Pucharu MACEC. Na stadionie pojawili się wówczas reprezentanci takich krajów jak Ukraina, Bułgaria, Słowacja, a nawet Polska. Takie przedsięwzięcia skutecznie poszerzają żużlową mapę świata, dając możliwość kibicom poznania nieodkrytych lądów. Występuje tutaj zjawisko obopólnej korzyści, gdyż dzięki temu chłopcy z Rumunii, z Andreiem Popą na czele, mogą zasmakować prawdziwego smaku czarnego sportu. Oby w przyszłości mieli tych możliwości coraz więcej.

Nieodkryty Ląd to seria, w której Angelika Garczyk i Mateusz Dziopa pokazują obraz żużla w krajach, które z żużlem kojarzą się tylko nielicznym.

fot. Nicusor Lazarica

[the_ad id=”1998″]

5/5 - (1 vote)

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie