Timo Lahti zdobywając w Tarnowie komplet 15 punktów potwierdził swoją wysoką dyspozycję na starcie sezonu w Nice 1. LŻ. Niewiele brakowało, a jego Lokomotiv wywiózłby z Tarnowa pierwsze ligowe punkty. – Chłopak jest bardzo dobrze przygotowany do sezonu – komplementował zawodnika opiekun łotewskiego teamu Nikołaj Kokin.
Czy zatem to Fin, a nie jak przewidywano Andrzej Lebiediew będzie liderem Lokomotivu Daugavpils? – Zobaczymy, czy będzie liderem – odparł Kokin. – Pierwszy mecz pokazał, że chłopak jest bardzo dobrze przygotowany do sezonu, zarówno sprzętowo i fizycznie, to też było widać na torze w Tarnowie – dodał.
Drużyna gości ostatecznie przegrała rywalizację przy Zbylitowskiej 44:46, tracąc meczowy remis w ostatnim biegu po szarży Petera Ljunga. Trener Łotyszy nie krył satysfakcji, choć przesiąkniętej lekkim niedosytem. – No mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Pamiętam przecież, że kiedyś zdobywaliśmy tu ledwie trzydzieści punktów, więc z dzisiejszego wyniku muszę być zadowolony. Chociaż już prawie mieliśmy tego żurawia w rękach, ale uciekł i trochę już inaczej można na ten wynik spojrzeć – mówił z uśmiechem, myląc być może rzeszowskiego żurawia z tarnowską jaskółką.
Nikołaj Kokin pytany o podobieństwo tarnowskiego owalu do tego w Dyneburgu zaznaczył, że na ligowym froncie jest dziś wiele torów do siebie porównywalnych. – Teraz właściwie mogę powiedzieć, że te wszystkie tory w lidze są podobne – stwierdził. – Przygotowywane są one także przez komisarzy, więc wszędzie jest w miarę twardo. Uważam, że jest to też dobre dla widowiska, bo co nam po torze z dziurami. Jak zawodnik podskoczy na nierówności to już jedzie ostrożniej, drugi tak samo i walki nie ma i nie ma co oglądać. A tutaj mieliśmy przykład, że co bieg mogliśmy w zasadzie patrzeć jak zmienia się wynik rywalizacji – zakończył szkoleniowiec.
fot. Janusz Tokarski