Unia Tarnów z pewnością nie jest faworytem niedzielnego meczu ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk, ale kapitan zespołu, który przed tygodniem nie bez trudu wygrał z Lokomotivem pozostaje optymistą. – Damy z siebie wszystko i postaramy się po prostu wygrać – mówi lider tarnowian, Peter Ljung.
– Gdańsk ma bardzo mocną drużynę i ciekawy, dobry domowy tor – komplementuje niedzielnych rywali Peter Ljung, który jednocześnie zapowiada, że on i jego koledzy tanio skóry nie sprzedadzą. – Jedziemy tam z takim nastawieniem jak wszędzie, dać z siebie wszystko i postarać się po prostu wygrać mecz. Oczywiście naszym głównym zadaniem jest wygrywanie spotkań u siebie w taki sposób, by ostatecznie znaleźć się w fazie play-off – dodaje.
O formę swoich żużlowców mogą obawiać się jednak tarnowscy kibice, którzy tydzień wcześniej oglądali męczarnie Unii z łotewskim Lokomotivem Daugavpils. Ljung tłumaczy zespół kłopotami z wyjściem spod taśmy i zdenerwowaniem. – Nie myślę, że to nie wina toru. On był dobry, a mieliśmy po prostu problemy ze startami. Większość z nas, albo nawet wszyscy mieliśmy z tym problem. Pojawiły się też nerwy, bo to pierwsze spotkanie i to na własnym torze, które powinniśmy wygrać. Byliśmy nieco zmieszani, ale ostatecznie wygraliśmy – przekonuje.
Na marcowej prezentacji drużyny Szwed został wybrany kapitanem tarnowskiej drużyny. Trudny mecz z Lokomotivem pokazał, że wybór ten był trafny. – Tak, dobrze odnajduję się w tej roli – zaznacza sympatyczny zawodnik, który przez niemal całe spotkanie biegał od boksu do boksu swoich kolegów. – Jestem w tym sporcie już jakiś czas i trochę lepiej znoszę stres niż młodsi żużlowcy, kiedy nie osiągają oczekiwanych przez siebie wyników. Mam wtedy kilka minut, żeby z nimi porozmawiać, wesprzeć i pomóc choćby w ustawieniach ich sprzętu. Chłopaki mogą na mnie liczyć i ja się z tym dobrze czuje – zapewnia.
W parku maszyn Ljunga można było dostrzec jednego z najmłodszych mechaników w całej żużlowej stawce. Był nim syn szwedzkiego żużlowca, który mocno przeżywa każdy bieg swojego taty. – Jest ze mną zawsze. Jest właściwie urodzony w żużlowym boksie i doskonale wie jak się tutaj poruszać – kończy z dumą reprezentant Trzech Koron.
fot. Mateusz Dzierwa