Przed startem rozgrywek Nice 1. LŻ niewiele osób stawiało Arged Malesa TŻ Ostrovię w roli kandydata do jazdy w play-off, ale pierwsze trzy kolejki pokazały, że ocenę możliwości zespołu Mariusza Staszewskiego należy mocno zweryfikować. Ostrovia po rozbiciu Car Gwarant Startu Gniezno (56:34) i wygranej w Tarnowie (47:43) jest liderem pierwszoligowych rozgrywek. – To jest zdecydowanie za szybko, żeby mówić o play-offach – przestrzega przed hurraoptymizmem jeden z liderów drużyny, Tomasz Gapiński.
– Odjechaliśmy dopiero trzy spotkania i nie pompujemy balonika – mówi Tomasz Gapiński, chwaląc jednocześnie bardzo dobrą atmosferę w ekipie z Wielkopolski. – Nasi prezesi są z nami i nikt nikogo nie zmusza lub nie naciska na wygrane. Tworzymy fajny team, przede wszystkim jest spokój i to właśnie jest klucz do tego, że jedziemy dobrze. Spotykamy się, wymieniamy spostrzeżenia i oby było tak dalej – zaznacza.
W obecnym sezonie Nice 1. LŻ startuje tylko siedem zespołów (po braku licencji dla Stali Rzeszów), lecz emocji na pewno nie brakuje, a poziom jest mocno wyrównany. Bez punktów pozostaje jedynie ROW Rybnik, który odjechał jednak tylko jedno spotkanie w Gnieźnie (40:50). – Wszystko jest na styku, ale to dobrze. To zapowiada nam emocje do samego końca rywalizacji. A kto wie? Może i uda nam się awansować do pierwszej czwórki? Nie pompujemy się, chcemy wygrywać, chcemy cieszyć się jazdą i cieszyć nią naszych sponsorów oraz naszych kibiców – przekonuje Gapiński.
Arged Malesa TŻ Ostrovia po trzech rozegranych meczach plasuje się na czele pierwszoligowej stawki. Ostrowianie w ostatniej kolejce wygrali w Tarnowie. – Oczywiście, że wierzyliśmy w sukces. Choć Arturowi Mroczce życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia, to wykorzystaliśmy chyba dar z niebios. Gdyby Artur jeździł to byłoby nam ciężko wygrać tamten mecz. Przed zawodami mówiłem, że jak nie wygramy to… nie będę przeklinał. Wykorzystaliśmy osłabienie Unii – przypomina Tomasz Gapiński.
Innym czynnikiem, który dał wygraną przyjezdnym była niekorzystna dla tarnowian aura, która nie pozwoliła im trenować przed meczem. – Ta pogoda też po części popsuła plany tarnowianom, bo może jakby tor był normalny to i bez Artura Mroczki by sobie poradzili. My będziemy teraz spokojniejsi, mamy dwa wygrane mecze i lepszego scenariusza nie mogliśmy sobie raczej wymarzyć – jeden z liderów TŻ Ostrovii.
fot. Mateusz Dzierwa