Na jego powrót do dobrej dyspozycji czekano w Tarnowie najbardziej. Artur Czaja w pierwszych dwóch meczach Nice 1. LŻ zawodził, ale jego zespół wygrywał. Na mecz z Agred Malesą Arged Malesą TŻ Ostrovią Ostrów Wielkopolski żużlowiec zakupił nowy silnik i zaczął punktować, lecz osłabiona brakiem Artura Mroczki Unia mecz przegrała (43:47). To jednak dobry prognostyk na przyszłość dla drużyny Tomasza Proszowskiego.
W meczach z Lokomotivem Daugavpils i Zdunek Wybrzeżem Gdańsk Czaja jeździł słabo (kolejno 4+2 i 3+2 punkty), więc żużlowiec szybko musiał podjąć ważne decyzje. – Kupiłem zupełnie nowy silnik – powiedział po dobrym występie przeciwko ostrowianom (12 punktów i 2 bonusy). – W pierwszym biegu na nim była mała pomyłka, przywiozłem zero, też ze względu na brak treningu, ale nie macie pojęcia jak się cieszę. Co prawda kompletu nie zrobiłem, więc na pewno będziemy uczyć się jeszcze tych silników i chciałbym żeby było lepiej – dodał.
Czaja, mimo przegranego przez Unię spotkania nie krył zadowolenia z poprawy swoich wyników. – Wiadomo, że zawsze jak się przegrywa i to nie tylko na żużlu to nie jest fajnie. Cieszę się po prostu, że wszystko wróciło do normy i mam nadzieję, że tak będzie do końca – zdradził najlepszy żużlowiec Unii w tamtym spotkaniu.
W spotkaniu z Ostrovią nie wystąpił kontuzjowany Artur Mroczka, jeden z dotychczasowych liderów tarnowskiego zespołu. – No kurczę trochę szkoda, bo nie było Artura. Widać, że jest on dla nas bardzo mocnym punktem i oby jak najszybciej wrócił do zdrowia. Szkoda, że przegraliśmy z Ostrovią. Mieliśmy trochę zamieszania, bo przed meczem padał deszcz, a tor wydawał się przyczepny, a było zupełnie inaczej. Goście przyjechali, spasowali się od pierwszych biegów, a my kombinowaliśmy. Ja się cieszę ze swojego wyniku, bo w końcu coś wróciło i jest w miarę ok – zaznaczył Czaja.
Kolejny mecz tarnowska Unia rozegra na trudnym terenie w rybnickiego ROW-u. To właśnie tam ostatni sezon spędził Artur Czaja. – Lubię jeździć w Rybniku, ale w zeszłym roku tor był różny. Jak będzie teraz? Zobaczymy gdy tam pojedziemy – zakończył wychowanek Włókniarza Częstochowa.
fot. Mateusz Dzierwa