– Trzeba dokończyć ten sezon bez kontuzji, szybko o nim zapomnieć i poczekać na efekt zmian, bo wiatr zmian w Tarnowie już wieje – mówił podczas ligowego meczu Unii Tarnów z Abramczyk Polonią Bydgoszcz spiker zawodów Kamil Morydz do zgromadzonych na stadionie w niemałej liczbie i pogodzonych już z losem kibiców Jaskółek. Tamten mecz był dla tarnowskiego i gości z północy Polski jak nieprzyjemny obowiązek do zaliczenia, a przebieg i końcowy rezultat spotkania (27:63) tylko tę tezę potwierdził. Tarnowscy fani, sponsorzy i przyjaciele tutejszego speedwaya czekają na zapowiadane nowe otwarcie, klubowy reset i odbudowanie tak nadszarpniętego dziś wizerunku żużla w Mościcach. A, że trzeba zacząć od trzeciego poziomu ligowego? Może i lepiej.
W Tarnowie zupełnie nie tak wyobrażano sobie ten sezon. Po optymistycznym dla Unii Tarnów listopadowym oknie transferowym i ogłoszeniu kontraktów Nielsa Kristiana Iversena, Rohana Tungate’a, czy wreszcie Pawła Miesiąca, o którym już w tym mieście chyba nikt nie pamięta, wydawało się, że Jaskółki będą bić się o finał eWinner 1. Ligi Żużlowej. I bynajmniej nie były to głosy z samego Tarnowa, a komentarze, czy opinie liczących się i znaczących głów w żużlowym świecie. Jak wiadomo stało się jednak inaczej.
Jeszcze przed startem rozgrywek gruchnęło informacją o rezygnacji z usług wspomnianego wyżej Pawła Miesiąca, co jednocześnie dało sporo do myślenia i poruszyło lawinę spekulacji. Sam Miesiąc trafił ostatecznie do Grudziądza, gdzie na skutek zaskakującego odrodzenia się Krzysztofa Kasprzaka ostatnio jeździ mniej. No, ale przynajmniej coś pojeździł. Wracamy do głównego wątku. „W Tarnowie nie dzieje się najlepiej” – dało się słyszeć zewsząd, a kolejne mecz za meczem wydawały się tylko to potwierdzać. Finanse to jednak nie wszystko, bo przecież już od pierwszego, inauguracyjnego spotkania ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk ze składu Tomasza Proszowskiego wypadł kreowany na lidera Iversen, a Unia zaliczała kolejne porażki, licząc jednocześnie, że trend odwróci się zaraz po powrocie doświadczonego Duńczyka. Jak było, każdy widział. Słowo „kontuzja” to tegoroczny identyfikator drużyny z ulicy Zbylitowskiej 3. Dotknęły one Ernesta Kozę, Rohana Tungate’a, dwa razy Oskara Bobera i Nielsa Kristiana Iversena, a gdy dodamy do tego jeszcze zakażenie koronawirusem u Przemka Koniecznego utworzy nam się niemały oddział ratunkowy. Kiedy nawet większość z nich była zdrowa to forma sportowa była gdzieś daleko od oczekiwanej, a na trybunach Stadionu Miejskiego wręcz przeklinano te głośne transfery. W efekcie Unia Tarnów była zdecydowanie najgorszą drużyną tegorocznej eWinner 1. Ligi Żużlowej, przystępując do trzech ostatnich rywalizacji już jako formalny spadkowicz (ostatni mecz sezonu w połowie sierpnia w Gdańsku). Nic więc dziwnego, że klub zrezygnował z usług obcokrajowców, dając szansę pojeździć swoim juniorom. Na meczu z Abramczyk Polonią kibicom w Tarnowie to nie przeszkadzało, a atmosfera, którą stworzyli najwierniejsi fani w Jaskółczym Gnieździe była wręcz piknikowa, bez gwizdów i głosów niezadowolenia. Na pożegnanie tarnowianie rozgromili Orła z Łodzi 54:36, zdobywając nawet punkt bonusowy i co ważniejsze unikając kompromitującego wyniku ligowego, jakim byłoby smutne zero w tabeli eWinner 1. Ligi Żużlowej. Teraz wszyscy spoglądają w przyszłość.
Czego możemy się spodziewać? W zasadzie pewne zmiany w klubie już nastąpiły. Na ostatnim Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy ŻSSA Unii Tarnów z funkcji przewodniczącego Rady Nadzorczej zrezygnował pan Robert Stankowski. W skład Rady Nadzorczej zostali powołani panowie Daniel Bałut oraz Artur Lewandowski. Jak wieść niesie to dopiero początek zmian, które okraszone są niekoniecznie tajemniczym hasztagiem #NowaUnia. Nowe zazwyczaj znaczy lepsze. Licząc na kolejne ważne dla kibiców informacje należy czekać na decyzje odnośnie składu na sezon 2022, które pokażą nam, czy Unia Tarnów będzie mogła bardzo szybko wrócić na pierwszoligowy front. Taki papierek lakmusowy dla zapowiadanej tarnowskiej żużlowej rewolucji. A jest przecież na czym budować. Na pewno wiele dobrego mogą dać tej drużynie juniorzy z Dawidem Rempałą i Przemysławem Koniecznym na czele, którzy całkiem dobrze prezentują się w tegorocznych rozgrywkach DMPJ. W ubiegłym tygodniu wygrali tarnowską rundę z rówieśnikami z Torunia, Daugavpils i Ostrowa Wielkopolskiego. Właściwie można pokusić się o stwierdzenie, że w tej formacji Unia może mieć najlepszych zawodników w 2. Lidze Żużlowej, a jak cenna jest to część zespołu nie trzeba nikomu udowadniać i przypominać. Niezwykle istotnym będą także relacje z miastem, które jest właścicielem stadionu w Mościach i tenże stadion od kilku lat próbuje wyremontować. Jeżeli uda się wykonać zapowiadane prace, a Tarnów będzie chciał promować się przez żużel i zawiąże się nic porozumienia, będziemy mogli patrzeć na całość zapowiadanych zmian z optymizmem. Czego Unii i wszystkim kibicom w Tarnowie życzę.
fot. Janusz Tokarski