Dawid Rempała stracił pół sezonu. Ze względu na przykrą kontuzję od początku lipca nie startował już w ligowych meczach Stelmet Falubazu Zielona Góra. Dziś po feralnym złamaniu uda nie ma już śladu. Zawodnik trenuje i przygotowuje się do nowego sezonu. Zarówno on, jak i zielonogórski zespół mają sobie i kibicom coś do udowodnienia, o czym opowiedział w niedawnym magazynie #LSD. – Nie wyszło nam, wyszło drużynie z Krosna, zrobili bardzo dobrą robotę, więc trzeba im pogratulować. My walczymy o awans w kolejnym sezonie – zapowiada junior Falubazu.
Rafał Martuszewski: W trakcie sezonu mówiłeś, że z leczeniem wszystko jest na dobrej drodze. Czy dziś po tym nieszczęsnym złamaniu nie ma już śladu?
Dawid Rempała (Stelmet Falubaz Zielona Góra): Z mojej perspektywy ta kontuzja wyglądała fatalnie. Odjęto mi część sezonu, w sumie nie z mojej winy, niefajna sytuacja, ale tak jak mówiłem wszystko szło ku dobremu. Jestem już zdrowy, trenuję od ponad miesiąca, nie odczuwam większych skutków tego wypadku.
Zarówno ty, jak i Fabian Ragus borykaliście się z problemami zdrowotnymi, więc klub sięgnął po posiłki z Leszna. Pojawiła się zazdrość, kiedy patrzyłeś jak radzą sobie Maksym Borowiak i Antoni Mencel?
Na pewno chciałem być na ich miejscu. Podpisałem kontrakt w Falubazie po to, żeby jeździć a nie oglądać innych chłopaków. Wyszło jak wyszło, fajnie, ze udało się ściągnąć ich obu, jechali solidnie i pomogli drużynie.
Jakie nastroje panowało w waszej szatni po tym ostatnim biegu finałowego starcia z Cellfast Wilkami Krosno?
To był jeden z tych meczów, które najbardziej podnoszą ciśnienie. Pięć razy 5:1 i pięć razy przerywany wyścig to coś tu jest… no nie ważne. Było wysokie ciśnienie, wynik rozstrzygnął się w ostatnich biegach, dla kibiców fajnie, dla drużyny gorzej. Nie wyszło nam, wyszło drużynie z Krosna, zrobili bardzo dobrą robotę, więc trzeba im pogratulować. My walczymy o awans w kolejnym sezonie.
A w trakcie sezonu były momenty kryzysowe? Bywało różnie z waszymi wynikami.
Myślę, że nie. Do każdego meczu podchodzi się z czystą głową i nie zwraca się uwagi na to, co było. Seniorzy mają tyle jazdy w trakcie tygodnia, że czyszczą sobie głowę całkowicie. My juniorzy w sumie też. Skupiamy się przede wszystkim na tym, co przed nami i nad pracą, którą musimy wykonać jak najlepiej.
PGE Ekstraliga się oddaliła o przynajmniej rok. Żałujesz, że z Falubazem podpisałeś dwuletnią umowę?
Propozycje z innych klubów były. Dosyć sporo propozycji z eWinner 1. Ligi Żużlowej i z PGE Ekstraligi, miałem jednak podpisany kontrakt dwuletni, więc zostałem w Falubazie. Nikt mnie do tego nie zmuszał, wiedziałem jak wygląda sytuacja. Na pewno w Zielonej Górze nie mogę na nic narzekać, bo wszystko co potrzebuję do rozwoju to tutaj mam. Szkoda tylko, że nie udało się awansować do PGE Ekstraligi. Wygrywanie biegów jednak wszędzie smakuje tak samo.
Czy na rok kolejny głównym celem indywidualnym będzie jazda w cyklu SGP2?
Masz rację. To jest jeden z tych głównych celów na przyszły rok. Awansować do tego cyklu to nie jest proste zadanie, bo polskie eliminacje są najmocniejsze ze wszystkich. Prościej jest już jeździć w SGP2 niż się tam dostać. Na pewno chciałbym w nim wystąpić. Występ w mistrzostwach świata to już jest coś wielkiego, spełnienie marzeń.
Całą rozmowę możecie obejrzeć tutaj:
fot. Sonia Kaps