Mecz CELLFAST WILKÓW Krosno z EBUT.PL STALĄ Gorzów Wlkp. ze względu na zły stan toru, decyzją sędziego Pawła Słupskiego zakończył się po 9. biegach. W tym momencie goście prowadzili 28:26 i to oni ostatecznie cieszyli się z dwóch punktów meczowych. To oczywiście wywołało sporo emocji na trybunach i wśród obu ekip. – Tor pozwalał na walkę sam ze sobą – powiedział po meczu Martin Vaculik, jeden z liderów gorzowskiej ekipy.
Od kilku godzin przed planowym rozpoczęciem meczu w Krośnie na torze trwały intensywne prace, a po odbytej z opóźnieniem próbie toru sędzia zawodów zdecydował, że spotkanie się odbędzie. Bardzo częsta kosmetyka toru, problemy z płynną jazdą nie tylko zawodników młodzieżowych spowodowały jednak, że po dziewiątym wyścigu Paweł Słupski zdecydował przerwać rywalizację. – Wszyscy państwo widzieliście co się tutaj działo na torze – skwitował Martin Vaculik. – Ciężko mi to skomentować, bo warunki były bardzo ciężkie. Absolutnie. Ja też miałem problem z płynną jazdą, a w kilku sytuacjach bardzo ciężko było mi się utrzymać na motocyklu. Niestety, coś takiego jest przykre, ale zdrowie powinno być zawsze najważniejsze – dodał.
O kolejności w poszczególnych biegach decydował głównie start i rozegranie pierwszego łuku. Ciężko było nawiązać walkę z rywalami, choć niektórym, jak na przykład Jason Doyle ta sztuka się udawała. – Tor pozwalał na walkę sam ze sobą, bo na walkę z rywalami to… No było ciężko. Warunki były naprawdę ciężkie i nie chcę tego więcej komentować. Bardzo dużo zostało powiedziane, a ludzie sami widzieli co działo się na torze. Najważniejsze jest zdrowie zawodników i całe szczęście, że nikomu nic się nie stało – stwierdził Słowak startujący w barwach gorzowskiej EBUT.PL STALI.
Dla Vaculika powrót do Krosna był niejako podróżą sentymentalną. To tutaj Słowak niejako rozpoczynał swoją przygodę z żużlem. – Widać, że Krosno przeszło dużą zmianę, mają piękny stadion. Bardzo fajnie było tutaj wrócić i w sumie tyle mogę powiedzieć – zakończył lider gorzowskiego zespołu.
fot. Marcin Karczewski