Po ostatniej wygranej z Metalika Recycling Kolejarzem Rawicz (62:28) Grupa Azoty Unia Tarnów zajmuje piąte miejsce w tabeli 2. Ligi Żużlowej. Zespół prowadzony przez Stanisława Burzę robi wszystko, żeby wejść do fazy play-off i zachować szansę na budowanie mocnego zespołu na kolejny sezon. Cel ten wynika z oczekiwań głównego partnera biznesowego klubu z Małopolski. – Jeżeli wynik sportowy będzie kiepski i drużyna nie wejdzie do play-off to nie ukrywam, że będzie bardzo ciężko, żeby Grupa Azoty chciała sama to dźwigać – mówi członek zarządu i Dyrektor Generalny Grupy Azoty S.A., Zbigniew Paprocki.
Rafał Martuszewski: Jak ocenić obecny sezon w wykonaniu Grupy Azoty Unii Tarnów? Nie jest on nieco dziwny?
Zbigniew Paprocki (Członek Zarządu Grupy Azoty S.A.): Sezon rzeczywiście jest dziwny. Druga liga stała się bardzo mocna. Kiedyś to była można powiedzieć, że liga półamatorska, zawodnik, który nie łapał się do składów ekstraligowych, czy pierwszoligowych potrafił w drugiej robić komplety. Teraz już tak to nie wygląda. Są większe pieniądze i ta druga liga stała się też zawodowa. Skład był budowany późno, co też wynikało z decyzji Grupy Azoty i zastanawiania się, czy w ogóle zostać z tarnowskim żużlem po nieudanym ubiegłorocznym sezonie. Początek był bardzo dobry, niewielka przegrana w Opolu, remis w Rawiczu, wygrana z Piłą i później coś się zacięło. Myślę, że druga część sezonu będzie nasza.
Zadziwiała postawa szczególnie na własnym torze, który nie do końca był sprzymierzeńcem zawodników z Tarnowa.
Jak on miał być naszym sprzymierzeńcem, jeśli topowi zawodnicy przyjeżdżali tylko na zawody? Zawodnicy, którzy mają naprawdę dobre kontrakty i oni narzekali, że nie myśleli, że ten tor taki będzie. Nie da się myśleć o torze, trzeba na nim trochę potu zostawić.
Mówi się, że skład drużyny mógłby być inny, gdyby umowa z Grupą Azoty była sfinalizowana na jesień 2022, a nie na wiosnę tego roku?
Jesienią, po tragicznym sezonie wszyscy, całe otoczenie było na „nie”. My jako Grupa Azoty jesteśmy spółką skarbu państwa, rada nadzorcza jasno określa nam cele i kontroluje wszelkie finansowania. I jak przekonać się do tego, żeby dać następne pieniądze na coś, co przyniosło totalną klapę rok wcześniej, w sezonie, który skończył się początkiem sierpnia.
A czy umowa zawiera cele sportowe na sezon 2023, od którego zależy przyszłość waszej współpracy?
Umowa nie zawiera zapisu o wyniku sportowym. Liczymy jednak bardzo, że wynik sportowy będzie o wiele lepszy niż rok temu, a to oznacza wejście do fazy play-off. To jest taka niepisana umowa, ale klub wie o tym, że to jest takie minimum.
Jeśli nie będzie wspomnianego wyniku, może to oznaczać koniec żużla w Tarnowie?
Powiem wprost. Jako Grupa Azoty oczekujemy, że pojawi się ktoś, kto z nami będzie chciał to dźwignąć. To już powiedziałem, jesteśmy spółką giełdową, spółką z udziałem skarbu państwa i nie możemy pewnych pułapów przekraczać. Jeżeli wynik sportowy będzie kiepski i drużyna nie wejdzie do play-off to nie ukrywam, że będzie bardzo ciężko, żeby Grupa Azoty chciała sama to dźwigać. Jeżeli pojawi się ktokolwiek, kto będzie chciał być partnerem znaczącym, to jest to inna rozmowa, ale sama Grupa Azoty? Obawiam się, że może być kłopot.
Sezon jednak trwa, tarnowski klub szukał, był aktywny i zakontraktował nowych zawodników, w tym Pawła Miesiąca, czy Marko Lewiszyna. Widziałem już takie opinie wśród kibiców, że sezon jest tak nieprzewidywalny, że i Unia może jeszcze powalczyć nawet o finał. Co myślisz?
Zobacz na wyniki. One są totalnie dziwne. Opole przegrywa 30:60 w Gnieźnie, Rzeszów przegrywa w Rawiczu, Tarnów tam zremisował. Ja myślę tak, choć to może pobożne życzenie, jeżeli wejdziemy do play-off to wszystko jest możliwe.
Zobacz całą rozmowę ze Zbigniewem Paprockim:
fot. Paweł Wilczyński