Unia Tarnów chce odbudować swoją markę na żużlowej mapie Polski. W tym celu, dzięki współpracy z chemicznym gigantem Grupą Azoty klub z Mościc skomponował ekipę, która staje się faworytem rozgrywek 2. Ligi Żużlowej. Jednym z filarów drużyny Stanisława Burzy ma być Adrian Cyfer, który w Magazynie Żużlowym #LSD opowiedział o kulisach przenosin do Tarnowa. – Były zapytania już przed tym sezonem, jeszcze przed wcześniejszym sezonem, kiedy startowałem w Opolu. Widocznie prezesom Unii wpadłem w oko – stwierdził wychowanek gorzowskiej Stali.
Rafał Martuszewski: Sezon za nami, więc jak oceniasz ten żużlowy rok?
Adrian Cyfer (Grupa Azoty Unia Tarnów): Na pewno było bardzo dużo zawirowań. Sezon docelowo zaczynałem w Poznaniu, a po dwóch meczach dostałem zielone światło, żeby sobie szukać klubu i akurat padło na Piłę. Dużo nerwów było na samym początku, ale finalnie ten sezon skończyłem realizując swoje cele. Mogę więc być zadowolony z tego roku. Sezon zakończony, przemyślenia co do roku następnego są, chwilę luzu sobie robię od żużla i od grudnia działam na nowo.
Czy cel postawiony przed drużyną z Tarnowa, awans do 1. Ligi Żużlowej był jednym z argumentów, które przekonały cię do transferu?
Przede wszystkim wydaje mi się, że to jest to dla mnie jedyna droga, żeby wskoczyć szczebel wyżej, wywalczyć ten awans z Tarnowem i pozostać oczywiście w tym zespole. Nie ma co ukrywać, ta pierwsza liga jest trochę zabetonowana i ciężko jest się tam przedostać, będąc nawet czołowym zawodnikiem w drugiej lidze. Stąd też moja decyzja o przenosinach do Tarnowa, ale też ten skład przemawia sam za siebie. Zawodnicy, którzy będą jeździć w Tarnowie są bardzo dobrymi żużlowcami, bardzo doświadczonymi, myślę że każdy z tego sezonu wyciągnie coś dla siebie na plus. Nie chciałbym też tego balonika mocno pompować. Mamy jasno określony cel w klubie i każdy z nas będzie doskonale wiedział, co musi wykonać, żeby to osiągnąć.
Rozumiem, że nazwiska, które przewijały się w klubowych planach tez miały dla ciebie spore znaczenie?
Ja wiedziałem z kim klub rozmawia, więc to też było dla mnie ważne. Od razu wiedziałem, że będzie mocny skład, dziś to już oficjalnie zostało ogłoszone. Trzeba będzie starać się w przyszłym roku o jak najlepszy wynik.
Nie było konkretnych ofert z 1. Ligi Żużlowej?
Pojawiła się, ale nie chcę o niej mówić. Stwierdziłem, że kontrakt w Unii będzie lepszą opcją dla mnie.
Mówiłeś już kiedyś, że Unia Tarnów zabiegała już o ciebie wcześniej. Jak to było?
Zgadza się, były zapytania już przed tym sezonem, jeszcze przed wcześniejszym sezonem, kiedy startowałem w Opolu. Widocznie prezesom Unii wpadłem w oko.
Taka wysoka średnia, bycie w czołówce nawet 2. Ligi Żużlowej musi jakąś presję wytwarzać na tobie. Radzisz sobie z tym? Oczekiwania w kolejnym sezonie też przecież będą spore.
Musiałem się przede wszystkim tego nauczyć. Kiedyś bardzo mocną presję nakładałem na siebie i nie szło to w parze z wynikami. Gdzieś mniej więcej od dwóch lat ta presja powoli schodzi ze mnie i potrafię sobie z nią radzić. Teraz skupiam się na dobrym przygotowaniu do meczu, dobrym spasowaniu się do toru i dobrym doborze sprzętu. Poprawiłem w tym miejscu kilka aspektów. W tym roku dałem się wciągnąć w taką swoją gierkę przed sezonem. Chciałem wprowadzić za dużo nowych rzeczy, gdy startowałem w Poznaniu i to był mój błąd, bo pogubiłem się troszeczkę. Kiedy już zmieniłem barwy to wróciłem już do swojego poziomu, który powinienem prezentować od początku. Niestety, czasu nie cofnę, a człowiek się uczy cały czas. Szczególnie w żużlu.
Całą rozmowę możecie obejrzeć tutaj:
fot. Sonia Kaps