KRONO-PLAST WŁÓKNIARZ Częstochowa po czterech rundach PGE Ekstraligi zajmuje ósme, ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Drużyna Janusza Ślączki w niedzielę na własnym torze doznała porażki 39:51 w starciu faworyzowanym ORLEN OIL MOTOREM Lublin. Szkoleniowiec częstochowian nie ukrywał, że liczył jednak na zwycięstwo.
– Przyjechał do nas mistrz Polski, ale to nie znaczyło, że już przed meczem byliśmy na przegranej pozycji. Jechaliśmy do ostatniego biegu, walczyliśmy o jak najlepszy wynik. Nie ukrywam, chcieliśmy wygrać, ale dzisiaj Lublin był lepszy – mówił Janusz Ślączka zaraz po spotkaniu z mistrzem Polski. Czego więc zabrakło, aby mecz potoczył się zupełnie inaczej? – Zabrakło trójek, ale nie poddajemy się, walczymy dalej i przygotowujemy się do następnego meczu – dodał.
Lider KRONO-PLAST WŁÓKNIARZA, Leon Madsen zdobył 12 punktów, sześć razy pojawiając się na torze i zaliczając słaby początek rywalizacji. – Ja myślę, że coś tam z silnikiem było nie tak, bo jak już zmienił motocykl, wtedy wszystko zadziałało. Leon później już był szybki. W ostatnim biegu jadą najlepsi, a on wyszedł nie najlepiej ze startu, a później wiadomo, trudno się wyprzedza Bartosza Zmarzlika, czy Dominika Kuberę – wyjaśnił dyspozycję Duńczyka trener Ślączka.
Kilka dni wcześniej, także u siebie, ekipa spod Jasnej Góry nie zdołała pokonać BETARD SPARTY Wrocław, mimo uzyskania sporej przewagi punktowej w trakcie trwania meczu. Ostatecznie zakończył się on remisem 45:45. Czy to w jakiś sposób zostało w głowach zawodników? – Nie możemy rozpamiętywać czegoś do tyłu. Historią nie jedziemy. To był inny mecz, inne przygotowania i na pewno chcieliśmy ten mecz wygrać. Trudno. Trzeba też podziękować kibicom, z którymi miałem dzisiaj pierwszy raz okazję się spotkać, bo poprzednio byłem w mix zonie. Naprawdę wysoka kultura kibicowania. Dziękuję też kibicom z Lublina – zaznaczył opiekun KRONO-PLAST WŁÓKNIARZA, który jednocześnie zaznacza, że nawierzchnia z pewnością nie zaskoczyła jego podopiecznych. – Czasy były podobne jak w tamtym meczu. Nawet sami zawodnicy nie chcieli za bardzo wyjeżdżać na próbę toru, bo mówili, że jest tak samo – zakończył Janusz Ślączka.
fot. Paweł Wilczyński
Zobacz też: