Niedzielne starcie Cellfast Wilków Krosno z Innpro ROW-em Rybnik przy ulicy Legionów 1 zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 47:43. Po dwumiesięcznej przerwie w startach na tor z przytupem powrócił lider drużyny z Podkarpacia, Dimitri Berge. Francuz mocno przyczynił się do wygranej Wilków, zdobywając 12+1 punktów. Z kolei w ekipie gości z dobrej strony pokazał się Jakub Jamróg, z którym mieliśmy okazję porozmawiać.
Jamróg zaczął od dwóch zwycięstw w dość mocno obsadzonych biegach. Jednak później nie był już w stanie przyjeżdżać na metę jako pierwszy. Co się stało? – Pogubiliśmy się w połowie. Znaleźliśmy coś na ostatni bieg, trochę za późno. To jest żużel. To jest gra błędów. Kto ich nie popełnia i szybciej dokonuje trafnych wyborów co do przełożeń, ten jest z przodu – przyznał jeden z liderów Innpro ROW-u.
Jak powszechnie wiadomo, tor w Krośnie nie należy do tych, na których dzieje się najwięcej. Tę opinię podziela także nasz rozmówca. – Krosno jest piekielnie trudnym torem. Mimo wszystko trudno tu było wyprzedzać. Tor bardzo twardy, betonowy. Liczył się przede wszystkim start – skomentował.
Ostatnimi czasy drużyna z Rybnika ma problem z meczami wyjazdowymi. Od czwartej kolejki, czyli meczu w Łodzi, minęły ponad dwa miesiące, a Rekiny od tego momentu zwyciężały tylko na swoim, domowym torze. Jedyne punkty, jakie ROW mógł przypisać na swoje konto po wyjeździe, to bonusy wywalczone w Rzeszowie i właśnie Krośnie. Taka niedyspozycja może martwić niektórych kibiców. – Pracujemy nad tym. Każdy indywidualnie to robi. Ja mimo wszystko też nie byłem zadowolony ze swoich wyjazdów. Swoje poczynania sprzętowe dokonałem i widzę światełko w tunelu, żeby było lepiej. Każdy zawodnik, mimo że jest to sport drużynowy, to tak naprawdę indywidualnie w swoim boksie musi rozwiązywać te pojedyncze problemy i wtedy jako drużyna będziemy wygrywać – zaznaczył wychowanek tarnowskiej Unii.
Przez całe zawody obie drużyny nie traciły do siebie punktowego dystansu. W pierwszej fazie spotkania to goście z Rybnika prowadzili, ale Cellfast Wilki wciąż kąsały i nie zamierzały odpuszczać. Stąd wyrównanie wyniku w późniejszych biegach, aż w końcu to przyjezdni musieli gonić wynik. Ostatecznie ROW musiał uznać wyższość gospodarzy. – Jak jest mecz na styku, to oczywiście czuć niedosyt. Z drugiej strony lepiej przegrać na styku niż wysoko. Mamy aspiracje dużo wyżej i chcielibyśmy wygrywać te wyjazdy – ocenił Jakub Jamróg.
Następnym rywalem Innpro ROW-u Rybnik będzie Abramczyk Polonia Bydgoszcz. Drużyna przez wielu jest wymieniana jako główny faworyt do awansu do PGE Ekstraligi. – Nastawienie zawsze jest bojowe. Przyjeżdża jeden z najmocniejszych rywali, więc to będzie jeden z najcięższych meczów domowych, ale u siebie czujemy się bardzo dobrze, więc będziemy chcieli to wykorzystać, tak jak wykorzystali to dzisiaj krośnianie – zakończył sympatyczny zawodnik rybnickiej ekipy.
fot. Arkadiusz Siwek
Zobacz też: