– W obecnej sytuacji klub żużlowy jest płatnikiem netto do kasy miasta. Czy są w Polsce jeszcze takie ośrodki żużlowe? – pyta retorycznie prezes Unii Tarnów Łukasz Sady. Beniaminek PGE Ekstraligi otrzymał od urzędników dotację równą 31 200 zł. To ułamek tego, co otrzymują inne ośrodki żużlowe w Polsce.
Otrzymana dotacja to tylko jeden z obszarów sporu między miastem, a spółką żużlową. Wciąż nie wiadomo, co będzie dalej z budową nowego stadionu?
Łukasz Sady: – Odkąd rozpoczęły się rozmowy z przedstawicielami Miasta, w tym z panem Prezydentem w tej kwestii, razem z prezesem klubu piłkarskiego Krzysztofem Zielińskim podnosiliśmy temat dwóch odrębnych stadionów żużlowego i piłkarskiego. Nasze argumenty od samego początku trafiały w próżnię, nawet nie były wysłuchiwane, choć uważam, że profesjonalnym podejściem byłoby przeanalizowanie tego, co druga strona proponuje. Być może, powtórzę: być może, po takiej analizie okazałoby się , że nie ma możliwości i pieniędzy, czy są inne okoliczności, które proponowane rozwiązanie blokują. Jeśli jednak na nasze postulaty odpowiada się… z grzeczności nie zacytuję, to ciężko jest prowadzić rozmowy na zasadach partnerskich.
Czy potrzebne są w ogóle dwa obiekty?
– To nie jest rzecz nowa, jak twierdzą niektórzy. To nie jest tak, ze Sady nagle się obudził i wymyślił sobie dwa stadiony. Absolutnie nie. Taki postulat wysuwaliśmy od samego początku. Piłka nożna i żużel to są tak odmienne dyscypliny, że funkcjonując na jednym stadionie, bez złośliwości, ale jednak wzajemnie sobie przeszkadzamy. A to spadnie deszcz i mecz zostaje przełożony na taki termin, w którym akurat piłkarze mają swój. A jak wiadomo, z terminami w żużlu bywa nieraz bardzo ciężko. Piłkarze też nie mają opcji, żeby przełożyć swoje spotkanie, bo na przykład związek piłkarski się nie zgadza. Inny przykład, kiedy spadnie deszcz ściągamy maź na murawę i powstaje problem, bo murawa zniszczona. W przypadku upałów zostaje wypalona trawa pod reklamami, kolejnym problemem jest postawienie podium lub wysięgnika do kamery, które zostawiają ślady na murawie. Takich przykładów można mnożyć bez liku.
Czy to oznacza, że obie sekcje, żużlowa i piłkarska toczą ciągły spór?
– Tu nie chodzi o złośliwości pomiędzy naszymi klubami. Próbuję natomiast pokazać jak trudny jest wspólny byt na jednym obiekcie. W drugą stronę też to działa. Kiedy piłkarze kończą mecz, czy trening korzystają z naszych szatni, gdzie zostawiają błoto z obuwia, czy zniszczone baterie w łazienkach. Jeśli piłka wpadnie w pas bezpieczeństwa zawodnicy przeskakują w korkach przez bandy pneumatyczne, często je dziurawiąc. Klub piłkarski podnajmuje od nas ten stadion (spółka żużlowa jest dzierżawcą przyp. red.), ale od 2009 roku nam za ten stadion nie płacą. Po latach część należności wpływa, ale tych wpłat nie ma na bieżąco. Obecnie zaległości sięgają blisko 80 000 złotych. Jesteśmy już po zawarciu ugody przed sądem, która przez KS ZKS Unia Tarnów nie jest przestrzegana.
Rozumiem, że miasto Tarnów nie jest w stanie zareagować i pomóc w tym obszarze?
– W drugiej połowie zeszłego roku zwróciłem się do władz miasta z prośbą o odstąpienie od pewnej części płatności za dzierżawę obiektu lub części podatku od nieruchomości z powodu tego, że my w zasadzie utrzymujemy też klub piłkarski. Nie chcę zamykać stadionu dla piłkarzy. Kilka razy to zrobiłem i w mediach zrobiła się wielka afera. Tym razem chcieliśmy znaleźć inne rozwiązanie i poprosiliśmy o pomoc miasto. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że „magistrat nie jest ani ojcem, ani matką chrzestną ZKS-u i problem musimy rozwiązać sami”. Tak też więc czynimy. Skoro nie pomogły rozliczne porozumienia z KS ZKS Unia, nie pomogła rozprawa sądowa, zakończona ugodą w ramach, której Spółka Żużlowa odstąpiła od ustawowych odsetek i zgodziła się na rozłożenie należności na wiele rat, zmuszeni zostaliśmy do przystąpienia do egzekucji komorniczej.
We wtorek pojawiła się informacja, że klub otrzymał dotację od miasta w wysokości 31 200 złotych. To jeszcze mniej niż w ubiegłym roku i nieporównywalnie mało w zestawieniu z innymi klubami żużlowymi…
– Czynsz dzierżawny i podatek, który wpłacamy do kasy miasta plus koszt wszystkich remontów i napraw, opłaty za media, ubezpieczenia majątku, utrzymanie bieżące obiektu i budynków, etc. kosztuje nas rocznie od około 350 tysięcy do 450 tysięcy złotych. Rozpiętość zależy od tego jak duże w danym roku czynić musimy prace remontowo-naprawcze, czy inwestycyjne. Od miasta otrzymujemy zaś nieco ponad 30 tysięcy złotych w 2018 i 45 tysięcy złotych w 2017 roku. W tej sytuacji klub żużlowy jest płatnikiem netto do kasy miasta. Czy są w Polsce jeszcze takie ośrodki żużlowe? Ja takich nie znam. Nawet jeśli nie jest to czysta gotówka to miasta w inny sposób wspierają swoje kluby. Żartujemy sobie w klubie ze współpracownikami, że ta końcówka 200 złotych jest nam przyznana chyba na cukier i kawę.
Powiedzmy sobie wreszcie prawdę prosto w oczy. Stadion Miejski w Tarnowie utrzymuje klub żużlowy – Unia Tarnów ŻSSA, a gdyby nie Główny Partner Klubu – Grupa Azoty, czarny sport w Tarnowie funkcjonowałby co najwyżej na poziomie 2 ligi. Oczywiście jest jeszcze grono innych sponsorów, na których w przeciwieństwie do Miasta można liczyć.
Podane kwoty to całkowity koszt związany z utrzymaniem stadionu?
– W żadnym wypadku. Skończyła się homologacja na dmuchane bandy i jesteśmy zobowiązani zakupić nowe. Musimy zapłacić ponad 200 tysięcy złotych. Na zebraniu akcjonariuszy Ekstraligi, jeden z Prezesów klubów zagaił: „Jaki Ty masz problem? Idziesz do ratusza, miasto bierze to jako swój majątek amortyzuje koszty i już. Przecież tak to wygląda w ośrodkach żużlowych.” Niestety mogłem tylko przemilczeć ten temat.
Teraz, początkiem roku musimy naprawdę mnóstwo środków finansowych zainwestować w obiekt. Wiąże się to z wytycznymi Ekstraligi żużlowej i jest warunkiem niezbędnym do dopuszczenia stadionu do używania. Sumarycznie musimy rokrocznie wydawać naprawdę duże pieniądze na cele nie sportowe. To mocno nadwyręża budżet.
No więc co dalej ze stadionem? Kibice nie ukrywają rozgoryczenia, że obie strony nie mogą się dogadać.
– Po kilku spotkaniach z radnymi, na czele z Panem Kazimierzem Żurowskim, któremu przy okazji bardzo dziękuje, że chce słuchać, chce merytorycznie rozmawiać i próbuje pomóc, udało się przekonać ich do naszych argumentów. Z tego co się orientuje, złożono na biurku Pana Prezydenta dokument, zobowiązujący do przygotowania na bazie istniejącej koncepcji – projektu dwóch oddzielnych obiektów. Mniejszego i z krótszym torem stadionu żużlowego oraz bardzo małego stadionu piłkarskiego na około 2 tysiące miejsc. Ważne jest przeanalizowanie czy koszt budowy byłby porównywalny z kosztem jednego wspólnego obiektu. W czwartek 25 stycznia odbędzie się posiedzenie Rady Miasta i liczę, że prawdopodobnie większość rady zagłosuje za tym, by taki krok uczynić.
Ale w mediach Prezydent utrzymuje, że to Pan opóźnia wszelkie procedury. Według pana dlaczego pan Prezydent tak postępuje?
Ciężko jest mi sobie to wytłumaczyć. Ani ja, ani właściciele czy akcjonariusze klubu nic nie opóźniamy. Kilka tygodni temu jasno i wyraźnie napisałem w piśmie do Pana Prezydenta, które było również dostępne na stronie internetowej naszego klubu oraz naszych profilach na mediach społecznościowych, że Unia Tarnów Żużlowa Sportowa Spółka Akcyjna NIEZALEŻNIE od decyzji podjętych ostatecznie przez magistrat (jeden czy dwa obiekty, modernizacja etapowa bądź nie przyp. red.), ZGADZA SIĘ na wypowiedzenie Umowy dzierżawy za porozumieniem stron, z dniem 31 października 2018 roku. Tymczasem okazuje się, że przedmiotowe pismo nie ma dla magistratu znaczenia merytorycznego i oczekuje się od nas pilnego podpisania formalnego druku, w którym definitywnie wypowiadamy Umowę Dzierżawy z dniem 31 października. Dotychczas nie podpisałem tego dokumentu z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, Pan Prezydent twierdzi, że pismo takowe, jako formalny dokument jest niezbędne do ogłoszenia przetargu i rozpoczęcia procedury. W najbliższych dniach zwrócę się do Miasta o przedstawienie stosownych przepisów prawa, które o tym stanowią, gdyż mam poważne wątpliwości, czy taki dokument jest na tym etapie rzeczywiście niezbędny. Po drugie chciałbym też wiedzieć, czy miasto FAKTYCZNIE posiada środki na przebudowę stadionu. To bardzo istotna sprawa w przypadku wypowiedzenia umowy dzierżawy i dogadania się powiedzmy z Rzeszowem, czy Krakowem na korzystanie z ich obiektu w 2019 roku. Może się bowiem okazać, że my w porozumieniu z ekstraligą dogramy już wszystkie szczegóły, sformalizujemy co należy, poniesiemy już określone koszty związane z wyprowadzką na inny obiekt, podpiszemy umowę na korzystanie z tego obiektu, a na przykład w lutym 2019 otrzymamy z Urzędu Miasta Tarnowa informacje, że jednak pieniędzy na przebudowę stadionu nie ma i w zasadzie, mimo, że już nas wyrzucono, że już praktycznie rezydujemy na innym obiekcie, moglibyśmy jednak jeździć w Tarnowie. Generalnie brakuje konkretów. Mówi się o rzekomym zabezpieczeniu kwoty 45 mln złotych na stadion, a przecież od początku padała kwota 60-70 milionów. Pytam więc: Czy miasto posiada stosowne środki czy nie?
fot. Janusz Tokarski
Czytaj także na przeglądsportowy.pl