Dziś trochę o rezerwowych, którzy w tym sezonie namiętnie towarzyszą każdemu zespołowi w parku maszyn. Słowo „towarzyszą” nie jest tu przypadkowe, bo tylko kilku z nich może pochwalić się regularną aktywnością podczas ostatnich dwóch kolejek PGE Ekstraligi. Reszta? Z reguły przyjeżdża obejrzeć zawody. Przynajmniej za darmo i z całkiem dobrego miejsca. Do prawdy, twarde i cierpliwe chłopy z tych żużlowych towarzyszy.

W najlepszej lidze świata przepisy zmieniają się dość często. Wprowadzane rokrocznie nowe rozwiązania w założeniu mają podnieść nie tylko sportowy, ale też marketingowy poziom PGE Ekstraligi. To ukłon w stronę sponsorów, którzy – nie oszukujmy się – sporo dokładają do żużla (i chwała im za to), ale też kibiców, ażeby ci mogli obejrzeć widowisko trzymające w napięciu do ostatniego biegu. Trzeba przyznać, że w tym roku już kilkukrotnie ta sztuka się udała. Jedną z kluczowych zmian na sezon 2018 jest wprowadzenie rezerwowego. Zawodnika, który choćby w tym programie zawodów widnieje pod numerem #8 (goście) i #16 (gospodarze). Wedle przepisów ma to być Polak lub obcokrajowiec do 23 roku życia, mogący wskoczyć za każdego z seniorów w każdym momencie meczu, począwszy od biegu nr 1. Rezerwowy może zaliczyć pięć startów, plus ewentualnie zostać wykorzystany jako rezerwa taktyczna. Do tego dochodzą inne możliwości w sytuacji, kiedy taki rezerwowy jest polskim juniorem. Wtedy też, w ramach wspomnianej ilości biegów, może jechać również za kolegę juniora, na przykład w wyścigu młodzieżowym. Powyższy (nieco przydługawy) wstęp sugerował przed sezonem nam kibicom i dziennikarzom, że trenerzy zyskali spory atut taktyczny. Asa w rękawie, którego mogą wykorzystać w sytuacji zagrożenia i nagłego przypadku losowego. Tyle teorii. Praktyka ukazuje nam zupełnie inną rzeczywistość.

Spośród ośmiu zespołów PGE Ekstraligi, tylko cztery skorzystały z usług żużlowca rezerwowego, a jedynie w pięciu przypadkach na szesnaście rezerwowy objechał więcej niż 2 biegi w całym meczu. Łącznie, w dwóch pierwszych kolejkach ligowych, rezerwowi zaliczyli 24 biegi z 80 możliwych, nie licząc rezerw taktycznych. Daje to aktywność meczową na poziomie 30% – jedną trzecią możliwości taktycznych, wykorzystanych przez poszczególne sztaby szkoleniowe. Ktoś powie, że to wynik całkiem niezły. Zgoda, lecz jeśli wykluczymy ze statystyk najskuteczniejszego zmiennika w całej lidze, Maxa Fricke z BETARD Sparty Wrocław, wynik będzie doprawdy mizerny. Australijczyk pojawił się bowiem aż 11 razy na torze, więc bez jego udziału procent wykorzystania rezerwowych spadnie drastycznie osiągając marne 16%. Dlaczego trenerzy boją się korzystać z usług rezerwowych?

Odpowiedź wydaje się banalnie prosta: skuteczność. We wspomnianych 24 występach rezerwowi zdobyli ledwie 27 punktów (z czego 15 Max Fricke). To jasno obrazuje, że wykorzystanie zawodnika spod numeru 8, czy 16 wiąże się z dużym ryzykiem i jest wielką niewiadomą. No chyba, że masz w tym miejscu pewniaka i broń miotającą żużlowym ogniem. To jednak tylko statystyka, ta sama, którą zestawia się przecież obok największych kłamstw. Pewnie coś w tym jest, więc z nadzieją oczekujemy na kolejne szanse dla rajderów przesiadujących w żużlowej poczekalni. Z usług rezerwowego nie skorzystano jeszcze w Lesznie, Częstochowie, Zielonej Górze, czy wreszcie naszym Tarnowie. Wiktor Kułakow na marcowej prezentacji drużyny zapewniał, że zrobi wszystko, żeby zadowolić fanów. – Nie chcę zawieść tarnowskich kibiców i na pewno będę się starał – tłumaczył Rosjanin. Trener Jaskółek po wygranym meczu z Falubazem Zielona Góra wyjaśniał, że niewiele brakło, a Kułakow pojawiłby się na torze. – Rozmawiałem z Arturem i przekonał mnie, że będzie dobrze i było dobrze – powiedział, dając do zrozumienia, że każda decyzja o zmianie jest pewnym ryzykiem. – Czasami ten ósmy zawodnik zakłóca. Wiem, że podczas meczu z Falubazem pojawiały się spekulacje i zarzuty czemu Wiktor Kułakow nie jedzie. Artur Mroczka pojechał i zrobił dwa ważne punkty, a ja nie wiem jak pojechałby w tym momencie Wiktor. Co jeśli przywiózłby dwa zera? Tego już się nie dowiemy oczywiście – przekonywał jeszcze przed ostatnim spotkaniem w Częstochowie.

Dziś jednak kolejna odsłona ligowych zmagań i kolejne możliwe roszady taktyczne. Czy rezerwowi będą mieli okazję, aby pokazać swoje możliwości? Czy może jednak niektórzy z nich z utęsknieniem popatrzą na ligowe tabele niższych lig?

Dotychczasowi rezerwowi w PGE Ekstralidze:

FOGO Unia Leszno
Szymon Szlauderbach – brak występu
BETARD Sparta Wrocław
Max Fricke – 11 startów, 15 punktów + 1 bonus
MRGARDEN GKM Grudziądz
Krystian Pieszczek – 6 startów, 6 punktów
forBET Włókniarz Częstochowa
Andreas Lyager – brak występu
Falubaz Zielona Góra
Mateusz Tonder – brak występu
Cash Broker Stal Gorzów
Hubert Czerniawski – 1 start, wykluczenie
Get Well Toruń
Jack Holder – 6 startów, 6 punków + 1 bonus
Grupa Azoty Unia Tarnów
Wiktor Kułakow – brak występu

Tekst znalazł się w programie zawodów #2/2018: Tarnów – Toruń (22.04.2018, III kolejka PGE Ekstraligi)

fot. Łukasz Trzeszczkowski

Rate this post

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie