Z zażenowaniem patrzyłem wczoraj na to, co działo się w trakcie (tak zwanego) „piłkarskiego święta” w Poznaniu. Legia próbowała grać w nogę z Lechem, ale banda idiotów, których mamy nie potrafiły utrzymać w domu pod kluczem postanowiła dojść do głosu i udowodnić po raz kolejny, kto tak naprawdę rządzi na stadionach Ekstraklasy. Szkoda, bo uwielbiam piłkę nożną i widząc takie sceny człowieka k***wica dopada. Na szczęście zaraz sobie przypominam, że mamy jeszcze speedway.
Żeby było ciekawiej, na jednym z portali podano informację, że policja właśnie weszła z buciorami do siedziby Wisły Kraków. Obstawiła wejścia, wtargnęła na halę TS Wisła i do klubowych biur. Powód? Domniemany związek z handlem narkotyków i bandami chuligańskimi. Jeśli nawet zarzuty okażą się przestrzelone, w świat idzie prosty przekaz. Polska piłka jest chora. Zjada ją rak, z którym żaden chirurg, czy onkolog nie jest w stanie sobie poradzić. A potem dumaj jeden z drugim, dlaczego w pucharach jesteśmy tylko pośmiewiskiem. Jak dziecko cały czas żyje w bajzlu, to nie dziwmy się, że na czystych salonach czuje się wyobcowane. Krew człowieka może zalać.
Na szczęście my mamy żużel. Mniejszy, mniej popularny, mniej rozdmuchany, często wykpiwany, ale za to spokojny i w miarę czysty. Czy bez grzechów? Pewnie, że nie, ale czymże jest dopingowa wpadka Patryka Dudka, czy Griszy Łaguty z jawnym i nagminnym dewastowaniem całego piękna sportu, wspomnianym na początku tego przynudnawego tekstu. Już nawet wielką ucieczkę toruńskiej ekipy z pamiętnego finału w Zielonej Górze jestem w stanie przełknąć (choć to hańba i zło nad złem!), byle tylko wszyscy byli cało i czuli się bezpieczni. Żużel nie jest doskonały. Każdy z nas to wie, ale jeszcze jest sportem odpornym na wszelakie patologie, zaszczepionym jak niemowlę w pierwszym trymestrze swojego życia. Oczywiście, patologia chce i tutaj zrobić swoją robotę. Zdarza się, lecz na szczęście są to incydenty, które później, co najwyżej stają się memami w internecie. W przypadku polskiej piłki już tak kolorowo nie jest, bo idąc na mecz nie wiesz czy u bukmachera obstawić wynik, czy ilość spalonych krzesełek.
Szkoda.
fot. TT: @BorowiakPolicja