Argentyna to kolejny kraj z potencjałem na rozwój żużla. Pomimo zainteresowania sportem i niezłej organizacji, zawodnikom brakuje sprzętu – Trudno jest budować motory oraz zdobywać części – przyznaje Fernando Garcia.
Czarny sport pojawił się w Argentynie 50 lat temu i od razu zaczął zyskiwać sympatyków. – Żużel pojawił się na moment w Argentynie w latach 60. i 70. Moja rodzina zaliczała się do jego ogromnych fanów. Od najmłodszych lat zabierali mnie więc na zawody, a sam zacząłem jeździć na motocyklu przed ukończeniem szóstych urodzin. Dziś mogę wreszcie nazywać się profesjonalnym żużlowcem, ponieważ jeżdżę już od 3 lat w Wielkiej Brytanii – mówi Fernando Garcia.
Mimo wielu turniejów, dyscyplina w kraju naszego rozmówcy nigdy nie przeskoczyła poziomu amatorskiego na profesjonalny. – Argentyna ma swój ogromny udział w żużlowej historii w przeszłości, gdy to na porządku dziennym organizowaliśmy międzynarodowe zawody – gościł u nas m.in. turniej o Złoty Kask, Indywidualne Mistrzostwa Świata Juniorów i wiele innych. Tymczasem argentyński żużel od zawsze miał charakter jedynie sportu amatorskiego, gdyż niewielu żużlowców decydowało się na podjęcie profesjonalnej kariery. Niektórzy podejmują to ryzyko i próbują zostać zawodowcami – opowiada 24-latek.
Warunki do rozwoju żużlowych talentów wydają się być jednak bardziej dogodne niż w innych państwach, które opisaliśmy w naszej serii. – Wydaje mi się, że mamy około dziesięciu klubów. Znajduje się też tyle samo stadionów i większość z nich leży w okolicy Buenos Aires lub Neuquen (południowa Argentyna), a ostatni mieści się w La Pampa, Colonia Baron. Ich powierzchnia jest podobna do jej polskiego odpowiednika, ale myślę, że u was stadiony są generalnie szersze i większe. Co więcej, nasze tory nie są otwarte codziennie – głównie można z nich korzystać w weekendy, kiedy zawodnicy chcą potrenować albo przetestować różne rzeczy w motorach.
Jednym z podstawowych utrudnień jest brak wsparcia ze strony władz oraz ograniczony dostęp do części. – Niestety aktualnie następuje regres tego sportu. Przede wszystkim wpływ na to ma brak stabilności finansowej naszego państwa, co bezpośrednio oddziałuje na żużel każdego roku. Ponadto, bardzo trudno jest budować motory oraz zdobywać części. Za to zawieranie umów ze sponsorami nie jest takie trudne. Ludzie, którzy interesują się żużlem, są wielkimi pasjonatami. Dyscyplina jest również dość popularna, więc mogą reklamować się i dostać coś w zamian. Dlatego mamy szczęście w tej kwestii – podkreśla Coty.
Garcia docenia argentyńskich kibiców. – Mamy przyzwoitą publikę, powiedziałbym wręcz, że o wiele lepszą niż w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, a nawet w Australii. Aczkolwiek nie jest ona tak duża jak w Polsce – sytuacja z pewnością wyglądałaby inaczej, gdyby federacje oraz organizatorzy pomagali klubom w funkcjonowaniu – stwierdza ze smutkiem.
Fernando wierzy w rozwój tamtejszego speedwaya, dostrzegając jego szansę w powstawaniu nowych ośrodków w kraju. – Istnieje możliwość, iż będziemy gościć Speedway Grand Prix w następnych latach. Dodatkowo, na południu Argentyny powstaje nowy klub, który ma być inny niż te istniejące dotychczas, ponieważ głównym celem zarządu regionu będzie jego wsparcie – wyjaśnia zawodnik Berwick Bandits.
Jak widać, żużel w Argentynie ma perspektywę rozwoju. Jeżeli jednak mapa dyscypliny ma się poszerzyć o Amerykę Południową, potrzeba wsparcia. Kraj Garcii jest gotów na organizację wielkich imprez, które mogą zwiększyć zainteresowanie inwestorów. Ci z pewnością nie mieliby problemów z dostarczeniem sprzętu miejscowym adeptom czarnego sportu.
Nieodkryty Ląd to seria, w której Angelika Garczyk i Mateusz Dziopa pokazują obraz żużla w krajach, które z żużlem kojarzą się tylko nielicznym.
fot. speedwaynews.pl / Speedway Total
[the_ad id=”1919″]