BETARD Sparta Wrocław odniosła kolejne zwycięstwo na własnym torze. Przeciwnikiem wrocławian był MRGARDEN GKM Grudziądz. Gospodarze zwyciężyli 51:38. W końcowej fazie spotkania ciężar udźwignął Jakub Jamróg. – Pokazaliśmy, że jesteśmy prawdziwymi Spartanami. – powiedział. Wychowanek tarnowskich jaskółek w dwóch ostatnich wyścigach zdobył komplet punktów. Natomiast jego postawa w całym meczu dała drużynie łącznie dziewięć „oczek” i trzy bonusy.
Pojedynek pomiędzy BETARD Spartą Wrocław, a MRGARDEN GKM Grudziądz był pierwszym spotkaniem po przewie w rozgrywkach PGE Ekstraligi. – Tor był trochę inny. Po pierwsze przerwa miesięczna, po drugie tor przez pewne rzeczy musiał być inny. Dużo chłopaków nie miała możliwości trenowania. Musieliśmy się „wryć” w ten tor i dobrze się dopasować. Pogoda też była trochę loteryjna. Złapaliśmy wiatr w żagle i pokazaliśmy, że jesteśmy prawdziwymi Spartanami. – powiedział Jakub Jamróg.
Duże znaczenie dla losów spotkania miał trzeci wyścig, w który BETARD Sparta wygrała 5:0. – Mieliśmy trochę szczęście w nieszczęściu. Najpierw Przemek, później „Buczek” sfaulowali naszych zawodników. Było 5:0 i tutaj dosyć mocno odskoczyliśmy. – stwierdził. Wrocławianie bardzo dobrze rozgrywają początki spotkań. Z całą pewnością jest to dla nich duży atut. – Przyzwyczailiśmy się przez dwa ostatnie mecze do mocnego uderzenia od początku. Wszystko na spokojnie, mniej nerwowości. Było więcej możliwości do szukania optymalnych ustawień. – powiedział Jakub Jamróg.
Po dziewiątej odsłonie na Stadionem Olimpijskim spadł obfity deszcz. Jakub Jamróg podobnie jak Robert Kempiński stwierdził, że deszcz nie miał znaczącego wpływu na przebieg spotkania. – Chłopacy, którzy jechali bezpośrednio po tym deszczu mieli problem. O tym deszczu nic nie mówię. W nim nie szło nic znaleźć. To było tylko trzymanie motocykla, żeby z niego nie spaść. – powiedział Jakub Jamróg. Żużlowiec BETARD Sparty Wrocław zwrócił uwagę na dobre decyzje podejmowane przez osoby odpowiedzialne za stan nawierzchni. – Dobrze, że nie było zarządzone równanie toru. W takich przypadkach nie równa się toru. Ściągnięta maź na krawężnik spowodowałaby, że jeszcze bardziej byłoby niebezpiecznie. – pochwalił organizatorów zawodnik.