Nie będzie dodatkowej kasy z miejskiego ratusza dla Unii Tarnów. Klub mimo ponowienia oferty marketingowej, spotkał się z odmową Urzędu, który w obecnej sytuacji pandemii musi skupić się na innych celach. – Złożyliśmy ofertę wielopoziomowej współpracy z Miastem. Otrzymaliśmy mało satysfakcjonującą odpowiedź – komentuje prezes ŻSSA, Łukasz Sady.
Zdania na temat finansowania żużlowych klubów (ale także innych klubów sportowych) z kas miejskich są od dawna podzielone. Sytuację mocno utrudniła też panująca na świecie pandemia koronawirusa, która w znacznym stopniu zreorganizowała budżety poszczególnych jednostek administracyjnych w kraju, a te w dużej części przypadków kilkukrotnie oglądają wydawane przez siebie złotówki i tną miejskie dotacje. W Tarnowie pandemia niewiele zmieniła, bo miasto znów do kasy klubu przelało „jedynie” 30 000 zł.
Niemniej jednak wciąż są miasta na żużlowej mapie Polski, które nie przestają hojnie dotować żużlowe spółki i widzą w tym sposób na wciąż skuteczny marketing lub po prostu włodarze tych miast, gmin, czy województw są wielkimi pasjonatami czarnego sportu. Należą do nich takie miasta jak ekstraligowy Lublin (ok. 4 mln PLN), Wrocław (ok. 3 mln zł), czy pierwszoligowe Gniezno, które swój klub wsparło niedawno kwotą 397 000 zł (na pierwsze półrocze) i 60 000 zł na szkolenie młodzieży. Tarnów, miasto większe od przytoczonego Gniezna o takich środkach może jedynie pomarzyć.
– Niedawno wspólnie z dyrektorem ds. marketingu i promocji Unii Tarnów ŻSSA, Panem Grzegorzem Hablem oraz Przewodniczącym Rady Nadzorczej Panem Robertem Stankowskim byłem na spotkaniu u pana prezydenta Romana Ciepieli. Po spotkaniu złożyliśmy wielowariantową ofertę wielopoziomowej współpracy z Miastem. Otrzymaliśmy niedawno mało satysfakcjonującą odpowiedź – mówi prezes ŻSSA, Łukasz Sady, który od kilku lat może jedynie rozkładać ręce jeśli chodzi o miejską kasę dla Unii.
Ratusz wciąż tłumaczy, że wniosków o dofinansowanie ze „sportowej puli” jest bardzo dużo, a dostępne, okrojone mocno fundusze trzeba dzielić sprawiedliwie. Klub uważa jednak, że pomoc miasta wcale nie musi polegać tylko na wykonaniu przelewu na konto Unii. – Dyrektor Habel bardzo mocno angażuje się w poszukiwanie źródeł finansowania i dywersyfikowania przychodów. Oprócz podmiotów prywatnych rozmawia tez obecnie ze Spółkami Miejskimi, aby te – podkreślam – wzorem innych miast zechciały współpracować, chociażby barterowo. Zwracam też uwagę, że płacimy czynsz dzierżawny, podatek od nieruchomości, opłacamy wodę, ścieki, ogrzewanie. To 400 000 zł rocznie. Inne miasta nie dość, że dostają bezpośrednie wsparcie w tzw. „cashu”, to jeszcze nie płacą wymienionych obciążeń lub rozliczają je w barterze. W tych 400 000 zł jest również ubezpieczenie stadionu i jego ochrona. Jednym słowem – utrzymujemy miastu ich własny obiekt – tłumaczy prezes Sady.
Przypomnijmy, że Unia Tarnów zbudowała bardzo ciekawy i mocny skład z Nielsem Kristianem Iversenem i Rohanem Tungatem na czele.
fot. Sebastian Siedlik