Tygodnie posuchy i trwania poza składem rzeszowskiego zespołu były dla Patryka Rolnickiego czasem do pracy i wyciągania wniosków. W sobotę w wygranym 62:28 meczu z Wolfe Wittstock wychowanek Unii Tarnów zdobył płatny komplet punktów (14+1). – Wreszcie to jedzie i mogę zdobywać punkty – tłumaczy żużlowiec 7R Stolaro Stali Rzeszów.
Rafał Martuszewski: Patryk Rolnicki wyskoczył znikąd i ustrzelił komplet. Jak do tego doszło?
Patryk Rolnicki: Odbyliśmy ostatnio kilka treningów, dobrze się na nich prezentowałem i wskoczyłem do składu. Przeciwnik może nie był najmocniejszy, ale punkty to punkty, więc koniec końców fajnie wyszło.
Powiedz, co się stało, że w połowie sezonu mamy taką metamorfozę?
Prawda jest taka, że po prostu zmieniłem tunera i w końcu mam silniki takie, jakie być powinny. Wreszcie to jedzie i mogę zdobywać punkty. Na tych zawodach młodzieżowych to nie było to, nie było prędkości, a przed sezonem sporo zainwestowałem w silniki. Zmieniłem, co musiałem zmienić i w tym miejscu chciałbym bardzo podziękować panu Janowi Madejowi z Rzeszowa, bo jego pomoc była kluczowa w tej operacji. Silniki jadą, więc nie pozostaje nic innego jak tylko robić punkty.
Masz do nich pewność, że będą jechały już wszędzie i nie był to jednorazowy wyskok?
Co do silników, mogę być pewny, że są szybkie. Teraz będzie chodziło głównie o ich dopasowanie do poszczególnych warunków torowych. W Rzeszowie jestem super spasowany z torem, chociaż na ostatnim treningu przed meczem nie było rewelacyjnie, jednak nie zmieniałem nic i w meczu grało pięknie. Co do torów innych, to zobaczymy. Wszystko zależy od spasowania się, dobrania dobrych ustawień.
A może jest tak, że rzeczywiście przyjechał słaby zespół z Niemiec i o punkty było ci łatwiej?
Ja tego nie ukrywałem po meczu, że przeciwnik nie był najmocniejszy, ale tak, jak powiedziałem: punkty to punkty. To, że przeciwnik był troszeczkę słabszy to nie znaczy, że mi się udało. Tym bardziej, że niektórzy z naszej drużyny pogubili punkty, więc nie doszukiwałbym się dziury w całym.
Czujesz się już pewniej w walce o skład w Rzeszowie? Widziałem Cię w zawodach młodzieżowych i było średnio, a to zawsze wytrąca przekonanie o własnych możliwościach.
Na pewno czuje się pewniej. Wiem, że wreszcie mam na czym jechać i rywalizować z chłopakami jak równy z równym, a nie jak to było wcześniej, przegrywać z młodszymi zawodnikami świeżo po licencji. Co do rywalizacji o skład to zobaczymy, jak zaprezentuje się w kolejnym meczu w Wittstock. Wszystko zależy ode mnie, a ostatnie słowo należy do trenera.
Ja tylko przypomnę, że sezon zacząłeś z impetem. Pierwszy oficjalny bieg sezonu i od razu trójka. Pamiętasz ten start?
Pamiętam! Zdaje się, że jechałem w tym biegu sam.
Tak, to były DMPJ w Tarnowie. No to powiedz jeszcze, czy ten sobotni komplet zwiastuje Patryka Rolnickiego walczącego o ligę wyżej na przyszły rok?
Chciałbym celować wyżej. Na pewno po tym jednym udanym meczu nie mogę stwierdzić, że już jest zajebiście i idę do pierwszej ligi. To był jeden mecz i zobaczymy jak to się potoczy dalej. Jeżdżę po to, żeby podnosić swoje umiejętności, ciągle się rozwijać i aspirować do wyższych lig. W tamtym roku też tak mówiłem, a wyszło jak wyszło, więc mam w sobie dużo pokory. Najważniejsze, że przyczyny tamtej dyspozycji znam i wnioski są wyciągnięte. W listopadzie będziemy myśleć co dalej.
Tak na koniec, martwi cię spadek macierzystej Unii Tarnów do 2. Ligi Żużlowej?
Obecnie jeżdżę dla klubu z Rzeszowa i tutaj jestem sercem. Niemniej jednak ciężko się patrzy dziś na Unię Tarnów, bo sentyment jest ogromny.
W końcu wywalczyłeś z Unią brązowy medal DMP!
Tak, pojechałem wtedy dwa mecze i zdobyłem jeden punkt, więc wiele się do tego medalu nie dołożyłem. To był mój pierwszy pełny sezon na żużlu, dopiero zaczynałem, ale fakt – mam ten medal gdzieś zapisany w cv. Tak jak mówiłem, ciężko się na to patrzy i szkoda. Trzymam za nich kciuki za każdym razem. Mam nadzieję, że znajdą się ludzie, którzy będą chcieć to wszystko odbudować. Przy okazji pozdrawiam kibiców z Tarnowa i oczywiście z Rzeszowa.
fot. Mariusz Sądy