Po bardzo zaciętym pierwszym półfinale Nice 1 LŻ Orzeł Łódź zremisował z faworytem z Tarnowa, ale rewanż zamierza odpuścić. – Po co wydawać dodatkowe pieniądze? – pytał retorycznie Prezes Orła Witold Skrzydlewski. Oberwało się też Edwardowi Mazurowi, zawodnikowi łódzkiego klubu.
Jeszcze przed spotkaniem Witold Skrzydlewski sugerował, że jego drużyna jest bez szans. Okazało się jednak, że łodzianie potrafią postawić się najmocniejszej ekipie w Nice 1. LŻ. Ostatecznie padł remis, choć Orzeł mógł nawet wygrać. – Mecz byłby wygrany, gdyby nie pech i niepotrzebne wystawienie pana Mazura w biegu nominowanym. Pan Mazur już trzeci mecz z rzędu w biegach nominowanych nie jedzie! Nie wiem dlaczego dostaje taki awans od pana trenera i uważam, że Łoktajew by powalczył, albo przynajmniej porządnie się przewrócił – ironizował właściciel klubu. – Uważam, że Łoktajew został dzisiaj skrzywdzony – dodał.
To nie pierwsza, tak krytyczna wypowiedź w stronę Edwarda Mazura, bo zawodnikowi oberwało się także podczas transmisji na żywo. Najwyraźniej relacje między żużlowcem, a prezesem Orła są, delikatnie mówiąc nieciekawe. – Kolega Mazur po pięknym zeszłym sezonie, obecny nie może uznać za udany. Nie spełnił oczekiwań, a według mnie krzywdę wyrządził mu mecz z Wrocławiem przed sezonem, gdzie poczuł się momentalnie wielką gwiazdą. Później być może mniej nad sobą pracował, względnie za bardzo się spina – tłumaczył Witold Skrzydlewski.
Za niespełna da tygodnie rewanż z Grupą Azoty Unią Tarnów. Sternik łódzkiego klubu zapowiada jednak, że jego zespół niespecjalnie przyłoży się do tego meczu. – My pojedziemy składem juniorskim i bez jednego zawodnika, bo na to pozwala nam regulamin. Po co my tam mamy niby jechać? Nie ma żadnych szans wygrania tego meczu, tam przecież nikt jeszcze nie wygrał. W Tarnowie zawodnicy, ściany i kibice będą przeciwko nam, więc po co wydawać dodatkowe pieniądze? My od wtorku mamy zaplanowaną rozbiórkę naszego starego stadionu, bo nie przewidujemy już żadnego meczu w tym sezonie – zapowiedział.
Zapytany o ewentualne krytyczne komentarze, po tak mało ambitnej postawie Skrzydlewski odpowiada bez skrępowania. – A ja to olewam! Olewam tych krytykantów. Niech oni bilety kupują, niech przychodzą na mecze i kibicują. Ja ich olewam. Ja wydaje swoje pieniądze i to co robię uważam za stosowne – oznajmił. – Ja tutaj w Łodzi zostawiłem sporo swoich milionów. Kiedyś zrobiłem tutaj mecz za darmo, tak jak dziś. Padał deszcz i zawody się nie odbyły to jeden z kibiców zwyzywał mnie od ch*a, że kiełbaskę kupił za 10 złotych i meczu nie ma, żebym mu oddał. Dlatego te wszystkie opinie w internecie, spuszczam wodę w toalecie – zakończył.
fot. Sebastian Siedlik / Unia Tarnów