Nie w niedzielę, a w poniedziałek poznaliśmy skład tegorocznego finału Nice 1. LŻ. Sensacji nie było, choć Grupa Azoty Unia Tarnów nie bez problemów pokonała na własnym torze Orzeł Łódź 49:41. Na drodze do PGE Ekstraligi stoi już tylko gdańskie Zdunek Wybrzeże, które bez większych przeszkód uporało się z Lokomotivem Daugavpils.

Tym razem pogoda okazała się łaskawa. Po niedzielnych, obfitych opadach deszczu drugi półfinał Nice 1. LŻ zdecydowano rozegrać w poniedziałek. To był trafny wybór, bo mecz odbył się w słonecznej aurze, a starannie przygotowywana od rana nawierzchnia pozwalała na bezpieczne ściganie.

Wbrew wcześniejszym zapowiedziom Orzeł stawił się w Tarnowie w możliwie najmocniejszym zestawieniu, z Handsem Andersenem i Rohanem Tungate’m na czele. Wobec niepewnego atutu własnego toru, sprawa awansu wcale nie była tak oczywista. Przypomnijmy tylko, że łodzianie dość mocno postawili się Unii w rundzie zasadniczej, kiedy prowadzili aż do 12. Biegu, ale ostatecznie przegrali 41:48. Obawy kibiców Unii nie były bezpodstawne. Mimo wygranego podwójnie pierwszego biegu przez duet Ljung – Jamróg, inauguracyjną serię startów wygrali goście. Prowadzenie Orła 13:11 po czterech biegach wprawiło miejscowych fanów w osłupienie. To zasługa przede wszystkim juniorów gości, którzy wygrali 5:1 bieg młodzieżowy, a Potoniec dołożył jeszcze jedno oczko w wyścigu 4. Bardzo słabo prezentował się przede wszystkim najlepszy junior rundy zasadniczej Patryk Rolnicki, który w sumie wywalczył na rywalach tylko jeden punkt.

W drugiej serii gospodarze odrobili starty i ponownie objęli prowadzenie. Po burzliwej naradzie w swoim boksie, 5. bieg wygrał Mroczka, a za nim do mety przyjechał Czaja i Unia osiągnęła dwupunktowe prowadzenie. W 7. wyścigu fantastyczną jazdę ponownie zaprezentował młodziutki Jakub Miśkowiak, który nie dość, że poradził sobie z Jamrogiem, to jeszcze przez cały dystans gonił Ljunga. Trener Ślączka nie czekał z decyzjami i ambitnego juniora wstawił w następnym biegu zamiast jego wujka Roberta. Jakub Miśkowiak zdobył swoje kolejne dwa punkty i był wiodącą postacią swojego zespołu. Mimo to, w drugiej części meczu Unia spisywała się już lepiej. Początkowe problemy z dopasowaniem się do zmienionej nawierzchni zniknęły. Efekt? Po 10. biegu gospodarze prowadzili już ośmioma punktami.

Orzeł stosował roszady taktyczne. Słabo spisujących się Mazura i Łoktajewa zmieniali znów Jakub Miśkowiak i Tungate. Obok chwalonego już wyżej juniora to właśnie Tungate sprawiał gospodarzom najwięcej problemów. Po 12. wyścigu goście zmniejszyli straty do sześciu oczek. Mroczka przegrał start z parą Miśkowiaków i próbując odbić obie pozycje na jednym łuku, wykręcił bączka i został wykluczony. Osamotniony Kacper Konieczny nie miał szans w powtórce i łodzianie złapali kontakt. W 13. biegu znów pojechał starszy z Miśkowiaków i wygrał z dużą przewagą przed Czają. Trzeci przyjechał Tungate i Orzeł przerywał już tylko 37:41. O awansie do finału Nice 1. LŻ decydowały więc biegi nominowane.

Sprawa rozstrzygnęła się już w pierwszym z nich. Para Jamróg – Ljung wystrzeliła spod taśmy i bez najmniejszych problemów dowiozła awans do mety. Finalnie Grupa Azoty Unia Tarnów po nerwowym dla siebie meczu pokonała ambitnie walczącego Orła Łódź 49:41.

GRUPA AZOTY UNIA TARNÓW: 49
ORZEŁ ŁÓDŹ: 41

UNIA: Peter Ljung 12 (3, 3, 3, 0, 3), Jakub Jamróg 8+2 (2*, 1, 0, 3, 2*), Artur Mroczka 5+1 (0, 3, 2*, w), Artur Czaja 9+1 (2, 2*, 3, 2, 0), Kenneth Bjerre 12 (3, 2, 3, 1, 3), Kacper Konieczny 1 (0, 0, 1), Patryk Rolnicki 2 (1, 0, 1).
Trener: Paweł Baran

ORZEŁ: Robert Miśkowiak 7+1 (0, 0, -, 3, 3, 1*), Edward Mazur 2 (1, 1, 0, -, -), Aleksandr Łoktajew 3+1 (1, 1, 1*, -), Rohan Tungate 13 (3, 3, 2, 2, 1, 2), Hans Andersen 4 (2, 0, 1, -, 1), Jakub Miśkowiak 9+1 (3, 2, 2, w/u, 2*, 0), Arkadiusz Potoniec 3+2 (2*, 1*, 0).
Trener: Janusz Ślączka

Najlepszy czas: 69,89 s (R. Tungate w 6. biegu)
Widzów: ok. 2500
Sędzia: Piotr Lis (Lublin)

Czytaj także na przeglądsportowy.pl

fot. Mateusz Dzierwa

Rate this post

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie