– Nie jeżdżę i jest to dla mnie ciężka sytuacja – mówi o swojej pozycji w drużynie Betard Sparty Wrocław Damian Dróżdż. Żużlowiec ciągle nie dostaje szansy od Rafała Dobruckiego, w efekcie czego, w obecnym sezonie PGE Ekstraligi zaliczył tylko jeden bieg.
Ten jeden jedyny raz Dróżdż pojawił się na torze w wyjazdowym spotkaniu 2. kolejki PGE Ekstraligi na Motoarenie. Nie był to jednak występ udany, bo zawodnik przyjechał do mety ostatni i okazji na rehabilitację już nie dostał. Mimo to, o swoim położeniu w ekipie Sparty mówi ze spokojem. – Ciężko to przegryźć, ale nie mogę mówić o jakiejś frustracji. To źle wpływałoby na cały zespół. Staram się jak mogę, robię swoją robotę i mam nadzieję, że to niebawem zostanie docenione, bo na treningach wszystko wygląda obiecująco. Wierzę, że niedługo pojawię się w na polskich torach – zaznacza.
Najwięcej szans do jazdy młody żużlowiec otrzymuje na Wyspach, gdzie ściga się w barwach Belle Vue Aces. Jednak jak sam przekonuje, kres przesiadywania na wrocławskiej ławce rezerwowych to tylko kwestia czasu. – Przychodzi mi to ciężko, ale też wiem na co mnie stać. Wiem, że jestem zdolny do tego, żeby ścigać się jak równy z równym z chłopakami z drużyny. Pokazują mi to chociażby zawody w Anglii i poszczególne biegi. Jestem pewny, że i w kraju przyjdzie na mnie pora – stwierdza Dróżdż.
W ubiegłym roku to właśnie on w parze z Maksymem Drabikiem tworzyli bardzo groźny duet juniorski Betard Sparty Wrocław. Teraz kiedy żużlowiec jest już seniorem jego pozycja w drużynie diametralnie się zmieniła. – Przed sezonem była rozmowa na ten temat, ale ja jestem bardzo ambitnym zawodnikiem i od początku miałem w głowie myśl, że jeżeli będę lepszy to będę jeździł – zdradza. – Póki co nie jeżdżę i jest to dla mnie ciężka sytuacja. Myślę, że doczekam się swojej szansy – dodaje.
W ostatnim, wygranym meczu w Tarnowie Dróżdż także nie pojawił się na torze mimo, że zespół Rafała Dobruckiego w pewnym momencie miał wynik pod pełną kontrolą. Dwa zera przywiózł wówczas Andrzej Lebiediew, który zawodzi od początku sezonu, ale swoje szanse jednak dostaje. Dlaczego tak się dzieje? – Nie mnie to oceniać i to pytanie najlepiej skierować do trenera Dobruckiego. To trener wie kiedy najlepiej jest skorzystać z mojej osoby podczas meczu. Ja przygotowuję się do każdego meczu tak, jakbym miał w nim normalnie pojechać –kończy Damian Dróżdż.
fot. Wojciech Tarchalski