Celem Abramczyk Polonii Bydgoszcz jest utrzymanie się w eWinner 1. Lidze Żużlowej i stopniowe odbudowanie potęgi bydgoskiego żużla. Patrząc na poczynania miejscowych działaczy trudno oprzeć się wrażeniu, że obrany kierunek działań jest dobry, a skład beniaminka pozwala myśleć o sportowym sukcesie. – Klub wyszedł z długów na prostą, nasz stadion pięknieje i z tego należy się cieszyć – mówi prezes i manager zespołu Jerzy Kanclerz.
W Bydgoszczy ze spokojem mówi się, o ewentualnym podboju zaplecza PGE Ekstraligi. – Ten skład jest ciekawy – przekonuje prezes klubu. – Cały czas szukam tego ustawienia i w Tarnowie dobrze odnalazł się Andreas Lyager, Bellego też nieźle pojechał, ale cóż mogę powiedzieć skoro Francuz w 14. biegu przywozi zero, żeby w 15. przywieźć trójkę. Nie ma na to recepty, dzisiaj liczy się praca silnika i ja muszę też to oceniać. Ci zawodnicy naprawdę bardzo chcą, a ja muszę tym regulować. W Ostrowie też puściłem Lyagera w 8. biegu i też niektórzy komentowali czemu tak późno, ale to łatwo się tak mówi. Ja zawsze przywołuję ’78 rok, Argentyna i dlaczego Deyna strzelał karnego? Przegraliśmy z Argentyną 0:2 i czemu akurat Deyna strzelał? No bo był najlepszy na boisku! I ja też muszę się decydować na takich zawodników, a nie innych. Jest Patryk Rolnicki, dochodzi do dyspozycji Matić Ivacić, myślę, że to wszystko jest poukładane – opisuje pracę ze swoim zespołem Jerzy Kanclerz, który mocno przeżywał ostatni mecz w Tarnowie , ale też niespecjalnie czuł rozczarowanie po porażce 37:53.
– W Ostrowie Wielkopolskim jazda była lepsza od wyniku, w Tarnowie było odwrotnie – zaznacza. – Pierwsze dwa biegi ułożyły całe spotkanie, aczkolwiek jest jeszcze trzynaście pozostałych wyścigów. Drugi bieg to już sama dramaturgia. Ortwat i Błażykowski upadli i nikogo nie winię za to co się stało, natomiast musieliśmy później w niektórych biegach radzić sobie bez tych zawodników. Tomasz Orwat zdecydował się pojechać w tym jednym biegu po ten jeden punkt, była to decyzja i lekarza i samego zawodnika. Powiedziałem Tomkowi po tym biegu, żeby się wycofał, bo jest cały sezon do objechania i musimy patrzeć w przód – wyjaśnia sytuację, która jeszcze tego samego dnia odbiła się głośnym echem w mediach i mediach społecznościowych.
Mecz w Tarnowie mógł zakończyć się większą porażką bydgoszczan, lecz dzięki postawie wspomnianych już Bellego, Lyagera oraz Kaia Huckenbecka goście mogą myśleć jeszcze o punkcie bonusowym. Jerzy Kanclerz podkreśla jednak, że tegoroczny cel jest dla jego zespołu jasny i klarowny. – Zdania nie zmieniam, walczymy o utrzymanie. Wiadomo, że jesteśmy beniaminkiem, a zawodnicy w każdym meczu walczą o zwycięstwo. Gratuluję drużynie tarnowskiej, bo zasłużenie wygrali, a my musimy się szybko pozbierać, mamy dwa następne spotkania u siebie z Wybrzeżem Gdańsk i Startem Gniezno. Myślę, że one dadzą już nam pełny obraz, czy rzeczywiście będziemy walczyć o utrzymanie, czy może coś więcej. Szansa zawsze jest, choć po tym meczu w Tarnowie te play-offy się trochę oddalają, aczkolwiek w żużlu nigdy nie można mówić „nigdy”. Uważam, że straty na bydgoskim torze ci zawodnicy są w stanie odrobić – przekonuje sternik Abramczyk Polonii.
Na ten moment dla bydgoskich działaczy najważniejszym wydaje się być zbudowanie stabilnego i poukładanego klubu. – Jeszcze raz podkreślę, jesteśmy beniaminkiem. Klub wyszedł z długów na prostą, nasz stadion pięknieje i z tego należy się cieszyć. Mówienie o tym, że mamy szansę powalczyć z Toruniem… Z każdym mamy szansę, jednak różnica poziomu zespołu z Torunia jest znacząca, być może przegrają jedno, czy dwa spotkania, ale jest zdecydowanym faworytem do awansu. Bydgoszcz walczy o jak najwyższą pozycję, a ci zawodnicy zdają sobie z tego sprawę. Dla mnie w sporcie najważniejszym jest klimat, chemia, atmosfera. To przyciąga, a ja o to walczę. Trzeba długoterminowo budować drużynę, budować zespół, żeby wyczuć, czy wszystko jest faktycznie poukładane – kończy Jerzy Kanclerz.
fot. Janusz Tokarski