Cóż to był za rok! Gdyby tylko odstawić te wszystkie problemy okołocovidowe i rozpatrywać go pod względem sportowym trudno doszukać się ostatnimi czasy lepszego. Oprócz podwójnego żużlowego mistrza świata, Polska ma przecież najlepszego piłkarza na globie i zwycięstwo w turnieju wielkiego szlema. A pewnie znajdą się i tacy, co do tego koszyczka dołożą coś więcej i nie będzie to biegający po Jasnej Górze Marcin Najman.
Czy rozpęta się burza przy wyborze tego najlepszego w 2020 roku? W tej materii my, Polacy jesteśmy jak wielkie obszary stanu Teksas – nie ma możliwości, żeby nie pojawiło się tornado. W gruncie rzeczy fajnie jest mieć takie problemy, a niekoniecznie zastanawiać się czy tytuł sportowca roku przypadnie chodziarzowi, czy zgarnie go strzelczyni z karabinu pneumatycznego. W tym miejscu nie deprecjonuję oczywiście osiągnięć Roberta Korzeniowskiego, czy fantastycznego wyniku Renaty Mauer-Różańskiej w Sydney, ale jednak mieć w swojej ojczyźnie najlepszego zawodnika w najbardziej popularnej dyscyplinie świata to wyczyn zjawiskowy i unikatowy.
I tak jak przed rokiem rozgorzeje pewnie dyskusja, komu w kraju pomiędzy Bugiem a Odrą przyznać ten zaszczytny tytuł w plebiscycie Przeglądu Sportowego. Oprócz Zmarzlika (triumfator w roku 2019) i Lewandowskiego jest przecież jeszcze fantastyczna Iga Świątek. Faworytem musi być jednak Lewandowski. To jest naturalny wybór, bo ten człowiek – oprócz moralnego zwycięstwa z Cezarym Kucharskim – zgarnął najważniejszą dla każdego piłkarza nagrodę świata. Pomimo przeogromnej sympatii do Bartka i mojej niekończącej się miłości do żużla, wygrana w plebiscycie PS będzie 'kropką nad i’ tego fantastycznego sportowo roku. Ale przecież w konkursie, o wyniku którego decydują kibice wygrana Lewego nie jest wcale taka oczywista. I bardzo dobrze.
Nie rozumiałem tej przepychanki pomiędzy kibicami żużla i tymi piłkarskimi. Tym bardziej, że sam jestem jednym i drugim, a do niemalże boskiej trójcy brakuje mi jeszcze ciut pasji ukierunkowanej na tenis, więc generalnie wsio ryba. Bardziej martwi, że z tak błahego powodu potrafimy sobie też skakać do gardeł, pisać o koszulkach w Omanie, czy kpić z osiągnięć Bartka Zmarzlika. Jeden i drugi wykonuje swój fach najlepiej na świecie i za to należy się każdemu z nich szacunek. Całkiem przypadkowo i przy okazji mają ten wielki poklask, bo świat ułożył się tak, że cała masa ludzi pieje z zachwytu jak 22 chłopa biega za balonem, a nad Wisłą (na całe szczęście) jeszcze kochają jak wariaci na motocyklach bez hamulców jeżdżą w kółko. W Szkocji zaś, rzucają za siebie kłodami drzewa. Wszystko dla ludzi, nerwy do kieszeni.
Kończąc skorzystam z okazji i składam Wam wszystkim najserdeczniejsze życzenia: zdrowych, bardzo zdrowych świąt Bożego Narodzenia, dużo radości i spełnienia wszystkich marzeń, celów i założeń na rok kolejny. Oby ten stary, choć sportowo świetny, wreszcie się skończył i dał nam wszystkim normalnie żyć. Dziękuję, że jesteście tu gośćmi i dajecie mi sens pisania, nagrywania, czy mówienia o żużlu. Zdaję sobie sprawę, że w mijającym roku było tego mało, bo i okoliczności osobiste nie pozwalały mi na więcej. Teraz czasu na speedway i rzucanie balami drewna będzie więcej, czego i Wam życzę!
Zdrówko!
Wyświetl ten post na Instagramie.