W Krakowie Australijczycy mocno postawili się reprezentacji Marka Cieślaka i w oczach wielu ekspertów urośli do roli głównego rywala Biało-czerwonych w walce o Drużynowy Puchar Świata. – Na razie mamy dwóch pewniaków – przekonuje menager The Aussies Mark Lemon.

Ostatecznie reprezentacja z Antypodów uległa Polakom 41:49, ale przez większą część spotkania to goście rozdawali karty. – Zaczęliśmy całkiem nieźle, moi chłopcy jechali bardzo dobrze. Mamy kilku młodych zawodników w drużynie, więc z optymizmem patrzymy w przyszłość i na Drużynowy Puchar Świata. Polacy byli lepsi w końcówce, ale no taki jest żużel – mówi Mark Lemon.

Podobnie jak trener Cieślak, selekcjoner drużyny Australii zapewnia, że w jego drużynie wszyscy podeszli do tego meczu z pełnym zaangażowaniem. – To nigdy nie jest towarzyskie spotkanie, kiedy już zapala się zielone światło i taśma idzie w górę – przekonuje. – Moi zawodnicy odjeżdżają wiele spotkań tutaj w Polsce i nie chcą przegrywać żadnych biegów. Naprawdę jestem pod wrażeniem niektórych z nich, ale wciąż mamy trochę pracy do wykonania.

Po spotkaniu w Krakowie pojawiły się głosy, że to właśnie Australijczycy będą głównym rywalem Polaków w walce o lipcowe trofeum. Finał tegorocznego DPŚ rozegrany zostanie w Lesznie, więc Mark Lemon nieco studzi te zapały. – Chciałbym żeby tak się okazało. Wy Polacy liczycie, że wasza drużyna będzie mocna u siebie w Lesznie. Jeśli więc bylibyśmy na podium w Polsce to stawiałoby nas w bardzo dobrym miejscu. Mamy w tej chwili dwóch zawodników na poziomie mistrzowskim jakimi są Chris Holder i Jason Doyle. Chris nie tylko dobrze spisuje się na torze, ale też wnosi wiele do tej drużyny. Potrzebujemy jednak obsadzić jeszcze dwa lub trzy miejsca – przyznaje.

W Krakowie z powodu kontuzji nie wystąpił Sam Masters, którego zastąpił Brady Kurtz. Zmiana okazała się skuteczna, bo młody reprezentant Australii oczarował nie tylko krakowską publiczność. Czy powinien znaleźć się w czwórce na kluczowe spotkania w DPŚ? – No cóż, jest jeszcze sporo czasu do lipca, kiedy będzie trzeba zdecydować. Rozegramy wiele spotkań w tym okresie, chłopcy tez zaliczą mnóstwo zawodów, a wtedy forma każdego z nich będzie decydować – kończy Mark Lemon.

fot. Jakub Porębski

Rate this post

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie