161 dni, 3864 godzin lub, jeśli być bardziej precyzyjnym 23 1840 minut. Tyle czasu minęło od pierwszego w tym sezonie meczu Grupy Azoty Unii Tarnów. 9 kwietnia 2017 roku tarnowski zespół meczem z Polonią Bydgoszcz wyruszył w długą i nie zawsze usłaną kwiatami drogę, która w efekcie prowadzić miała do żużlowej elity.
Przez niemal cały dystans podopieczni Pawła Barana i Mirosława Cierniaka pewnie przewodniczyli pierwszoligowej stawce, notując w rundzie zasadniczej tylko dwie porażki. Przedsezonowe zapowiedzi realizowały się na oczach tarnowskich kibiców, a pierwsze prawdziwe emocje pojawiły się dopiero w fazie play-off. Na ostatnim łuku ligowej gonitwy do tarnowian doskoczył największy konkurent w walce o awans. Zdunek Wybrzeże Gdańsk, wygrywając pierwsze finałowe starcie wysunął się na nieznaczne prowadzenie, dodając jeszcze większej dramaturgii na finiszu rozgrywek. Zwycięstwo rozstrzygnie się na ostatniej prostej. Tu i teraz.
Zgodnie z oczekiwaniami ekspertów w finale Nice 1. LŻ walczą dwie bezsprzecznie najlepsze drużyny sezonu. Nawet jeśli pierwszy mecz odbył się w anormalnych warunkach, jak na dłoni widać, że oba zespoły to godni siebie rywale. Po (miejmy nadzieję) piętnastu biegach w Jaskółczym Gnieździe, Tarnów lub Gdańsk eksploduje radością i będzie cieszyć się z awansu do PGE Ekstraligi – żużlowego raju, gdzie jeżdżą i walczą najlepsi z najlepszych. Prawdziwa Liga Mistrzów speedwaya. I nie zmieni tego nawet sztucznie stworzona w 2014 roku World Speedway League (projekt upadł po dwóch latach, być może wróci w nieco odmienionej formule). Grupę Azoty Unię od sukcesu dzieli osiem oczek. Dużo i mało. W rundzie zasadniczej gospodarze pokonali gdańszczan różnicą aż szesnastu punktów, ale nie ma wątpliwości, że obu tych spotkań nijak nie można porównywać. Inny ciężar gatunkowy, inne warunki torowe i wreszcie – inny przeciwnik.
Zespół Mirosława Kowalika po wygranej w pierwszym finałowym starciu jest pełen optymizmu. Nie ma się czemu dziwić, tym bardziej, że sporym atutem gdańszczan jest też aktualna forma sprowadzonego specjalnie na mecze w play-off Mikkela Becha. Duńczyk skutecznie zastąpił Renata Gafurowa. Zwyżkę formy notuje też były zawodnik Jaskółek Kacper Gomólski, który już po meczu w rundzie zasadniczej zapowiedział swój powrót do Tarnowa na ostatni mecz sezonu. – Wrócimy tu na finał i będziemy silniejsi – mówił w lipcu tego roku. Również opiekun gdańskiego zespołu sugerował, że w przypadku ewentualnego finału z Unią, Zdunek Wybrzeże wyciągnie wnioski. – Jeżeli spotkamy się z Tarnowem w finale i pojedziemy tutaj ponownie, to na pewno będzie lepiej – przekonywał Mirosław Kowalik. Przyszedł więc czas na weryfikację.
W obozie tarnowskim także bojowe nastroje. Zawodnicy i sztab trenerski wierzą w sukces, o który z determinacją walczono tutaj cały sezon. – Chcemy być w ekstralidze. Musimy stanąć na wysokości zadania i sobie poradzić – dał do zrozumienia szkoleniowiec tarnowian Paweł Baran. Wśród zawodników pełna mobilizacja, aby odrobić stracone w Gdańsku punkty. Część z nich otwarcie przyznaje, że ich celem jest jazda w najwyższej klasie rozgrywkowej i to właśnie w zespole Grupy Azoty Unii. – Chcę jeździć w PGE Ekstralidze – powiedział mi nie tak dawno Artur Mroczka, po czym zaraz dodał: – I wiadomo, że tylko z Unią, bo to jest mój klub. Tutaj już mogę jeździć, robić dobry wynik i klub też liczy, że te dobre rezultaty będą moim udziałem. Trzeba się trzymać tego, co jest dobre, a przy okazji cały czas podnosić swoje umiejętności. W mojej żużlowej karierze trochę mnie spotkało, zebrałem trochę doświadczeń, ale takie jest życie. Mam nadzieję, że w ekstralidze też przyjdą dla mnie lepsze czasy. W podobnym tonie wypowiadają się także pozostali zawodnicy, co tylko udowadnia, że jasno określony przed sezonem plan jest priorytetem dla całej drużyny. Nie pozostaje więc nic innego jak wspomóc chłopaków mocnym dopingiem.
Na sam koniec dziękuję, że mogłem być tutaj z Wami, dzieląc się swoimi spostrzeżeniami podczas meczów tarnowskiej drużyny. Sezon 2017 dobiega końca. Podobnie jak w pierwszym numerze tegorocznego programu zawodów, tak i tym razem życzę nam wszystkim niezapomnianych sportowych emocji i upragnionego awansu po znakomitym sportowym widowisku. Żużlowe salony czekają, a zatem – taśma w górę!
Tekst znalazł się w programie zawodów #9: Tarnów – Gdańsk (24.09.2017, Finał Nice PLŻ)
fot. Mateusz Dzierwa