Niektórzy mówią, że wędkowanie, inni wskażą na pojedynek Pogoni z Cracovią, albo 10. sezon „Tańca z Gwiazdami”. Nie, w sobotę w zestawieniu najbardziej drętwych turniejów zwyciężył żużel w słoweńskim Krško. Matko, ale to było nudne… 

Generalnie jeśli ktokolwiek z was jeszcze tego nie widział, niech czasem nie rzuca się na powtórki. Wszystko co było ciekawe podczas tej rudny SGP kończyło się na wyjściu z pierwszego łuku, a organizatorzy, gdyby posiadali choć trochę empatii, postawiliby tam gościa z chorągiewką w czarno białą szachownicę, zaoszczędzając przy okazji wszystkim trochę cennego czasu.

A już na wstępie ekipa z Canal+ poczęstowała telewidzów statystykami i garścią historii, w której Krško wypada no… właściwie to nie wypada w ogóle. Dlatego dobrze zrobił ten, kto przed startem pierwszego wyścigu poczęstował się dzbanem kawy. Tor dłuższy niż nogi Agnieszki Włodarczyk, latające w powietrzu kamyki i kluczowe w rozdaniu każdego biegu pola startowe. Efekt? Jazda gęsiego od mniej więcej 3/4 pierwszego okrążenia. W tym momencie prawdziwe dreszcze mogliśmy odczuwać, gdy jadącemu na prowadzeniu Maćkowi Janowskiemu zdefektował motocykl i Polak spadł na ostatnią pozycję.

Wysoko na liście emocjonujących wydarzeń było też wykluczenie Woffindena w 16. biegu (w Anglii wywołało olbrzymie poruszenie, a tamtejsi kibice najchętniej ręcznie wytłumaczyliby sędziemu co myślą o tej decyzji), podnoszenie taśmy przez kierownika startu, ułatwiające przygotowywanie kolein zawodnikom, czy frywolna fryzura próbującej zachowywać powagę sytuacji Darii Kabały-Malarz. Jakby tego było mało to pulpit sędziego Kuśmierza zaatakował wrocławski wirus komputerowy paraliżujący systemy elektryczne. Dobrze, że piwo na miejscu sprzedawali.

No dramat.

To nie pierwsze zawody o tytuł mistrza świata na żużlu w tym sezonie, w którym po prostu wieje nudą. Najlepsi zawodnicy na świecie nie mają możliwości zaprezentowania swoich wielkich umiejętności tylko dlatego, że turnieje tej rangi rozgrywane są na nużących widza owalach. A może brakuje fachu w ich przygotowaniu?

Panowie z BSI kiedy następnym razem weźmiecie do ręki mapę omińcie to miasto szerokim łukiem, albo przynajmniej na pół roku przed wyślijcie polskich specjalistów od toru. Coś wykombinują.

Na sam koniec trzeba pochwalić Patryka Dudka, który w warunkach słoweńskich odnalazł się najlepiej. Można pokusić się nawet o opinię, że sam finał – głównie dzięki staraniom Lindgrena – był całkiem dobrym wyścigiem żużlowym. Tyle i aż tyle.

Rate this post

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie