PGE Ekstraliga ruszy 12 czerwca. To zdecydowanie najlepsza wiadomość ostatnich, trudnych czasów dla światowego i polskiego sportu. Wciąż jednak nie wiadomo co będzie z zapleczem żużlowej elity, bo część klubów 1. i 2. ligi żużlowej nie chce przystąpić do rozgrywek przy pustych trybunach. Brak ligi to problem nie tylko dla zawodników, ale też mechaników, którzy coraz głośniej i częściej mówią o rozbracie z czarnym sportem. – Niektórzy z mechaników mają pretensje, że są gdzieś z boku w całej tej dyskusji, czasami czują się jakby byli traktowani jak zła konieczność, a najlepiej to jakby nie byli potrzebni – opisuje ostatnie wydarzenia Kamil Lewandowski, były mechanik Krzysztofa Buczkowskiego, Ernesta Kozy, a obecnie Patryka Rolnickiego.
Rafał Martuszewski: Jak wygląda obecnie sytuacja mechaników żużlowych? Boicie się o swoją przyszłość?
Kamil Lewandowski: Większość z nas martwi się o pracę. Wciąż nie wiadomo kiedy ruszy 1. i 2. liga żużlowa. W PGE Ekstralidze wszedł przepis o jednym mechaniku na żużlowca, a przecież większość z nich ma dwóch mechaników, a czasem i więcej. Tak więc, boimy się o pracę.
Myślisz, że mogłaby być rotacja wśród mechaników?
Z tego co wiem nie może być rotacji. Zawodnicy musieli podać jedno nazwisko mechanika, które będzie obowiązywało na czas obostrzeń. Zarówno zawodnik, jak i mechanik przed meczem ma przechodzić testy na obecność koronawirusa. Rotacja mogłaby utrudnić kontrolę nad całą procedurą.
Tym bardziej, że potem wracacie też do swoich rodzin…
Tak, dokładnie, choć są pomysły w jednym z klubów, żeby zawodników i mechaników zamknąć na czas sezonu w hotelu, podobnie jak się to ma mieć w zawodowym futbolu. Ale technicznie nie wiem jak to może być rozwiązane. To w ogóle ciężka sprawa. Kogo wybrać? U Maćka Janowskiego w teamie jest dwóch braci, tata i mechanika, który jest z nim od zawsze. Wszyscy się martwimy jak to będzie.
Speedway to dla ciebie jedyne źródło dochodu?
Ja żyję tylko z żużla. Pracuję od stycznia do listopada co roku. Ze swoim zawodnikiem, Patrykiem Rolnickim jestem dogadany na tzw. „postojowe”, więc coś tam na życie mam, ale sytuacja jest ciężka. Ja rozumiem sytuację Patryka, który jest po ciężkim i pechowym sezonie, ale fakt jest taki, że obaj się coraz bardziej denerwujemy. Z „kupki” ciągle ubywa. Mamy opłaty i swoje wydatki jak każdy.
Ile możecie jeszcze poczekać na start rozgrywek?
W marcu myśleliśmy, że 2 – 3 miesiące przeczekamy, potem jakoś zrobimy wyrównanie. Teraz pojawiają się głosy, że liga mogłaby ruszyć w sierpniu, czy nawet wrześniu, to zastanawiamy się, czy to w ogóle ma sens. To już bardziej wygląda jak praca dodatkowa, a nie normalna zarobkowa z wypłatą co miesiąc.
Czujesz, że was mechaników potraktowano gorzej w całej sytuacji? Pojawiły się zgrzyty na linii mechanicy – zawodnicy?
Daje się to odczuć. Niektórzy z mechaników mają pretensje, że są gdzieś z boku w całej tej dyskusji, czasami czują się jakby byli traktowani jak zła konieczność, a najlepiej to jakby nie byli potrzebni. Ja to też rozumiem, bo powiedzmy ktoś był 10 lat przy zawodniku, a dziś jest traktowany jak kula u nogi. Ja akurat traktuję się z Patrykiem po przyjacielsku i tego nie odczuwam, ale są tacy co zmieniają pracodawców co roku albo nawet w trakcie sezonu. Wydaje mi się, że polscy zawodnicy lepiej niż ci zagraniczni traktują swoich mechaników, choć nazwisk zdradzać nie chcę. Patryk to mój szef, ale my razem trenujemy i pracujemy, potrafimy razem zapalić grilla, czy spotkać się. Podobnie było też zresztą u Krzysia Buczkowskiego, czy Ernesta Kozy. Traktowaliśmy się jak kumple i to nam pomagało w pracy.
Jak się wszystko uspokoi to zawodnicy mogą mieć problem ze znalezieniem dobrego pracownika?
Myślę, że tak. Jeśli któryś z zawodników zachowa się nie fair wobec swojego mechanika, to jest to tak małe grono osób, że informacja pójdzie w świat. Nie ukrywam, że mamy ze sobą kontakt, znamy się. Czasem pojawia się ktoś nowy, ale generalnie wszyscy się znają. Jeśli któryś z zawodnik postępuje nie w porządku to my to wiemy. W przyszłości taki żużlowiec teoretycznie może mieć problem ze znalezieniem dobrego pracownika. A dobry mechanik to lata praktyki i setki meczów.
Potrzeba pracy przewyższa ewentualny strach przed wirusem?
Ja mogę mówić za siebie i mogę zapewnić, że jestem gotowy do pracy od dzisiaj. Myślę, że młodsi żużlowcy tacy jak Patryk Rolnicki również.
Czekacie więc na zielone światło niczym na wigilijną gwiazdkę?
Tak, czekamy i jednak się denerwujemy. Bo stało się to w złym momencie dla żużla. Sporty halowe, czy piłka nożna jest jednak w innej sytuacji. Oni jeśli nie dograją kilku meczów i nawet zejdą nieco z pensji to nie da się porównać z żużlem, gdzie zawodnik ma płacone głównie za punkt. Zdajemy sobie sprawę, że jak liga nie ruszy w tym roku to żużel w takiej postaci może upaść. Mówię tu o chłopakach na dorobku, jak Patryk, czy Ernest. Jeśli oni mają cały rok nie zarabiać to po prostu będzie ciężko. Żużel to świetny sposób na życie, ale to też praca, z której każdy z nas musi się utrzymać.
Jesteście zapraszani w jakiś sposób do stołu negocjacyjnego? Macie tam swoich przedstawicieli?
Nie. Każdy team rozmawia w swoim gronie. Wystosowaliśmy jakiś miesiąc temu list do władz, żeby nie zapomnieli o nas, bo jednak też współtworzymy ten sport. Chcieliśmy tym samym i pomóc, i prosić o pomoc, a na ten moment zostajemy z rozwiązaniem jeden mechanik na team. Trochę smutno, bo sporo osób będzie odsunięte od żużla. Większość zawodników nie chce tego robić, ale będą musieli podjąć takie decyzje.
Myślisz, że przez to wszystko żużel może być tańszy?
Oczywiście, że może być tańszy. To może będzie moment, kiedy zastanowimy się nad kosztami tego wszystkiego: opon, czy części zamiennych. Przez ostatnie lata w żużlu nic się nie zmieniało, a koszty cały czas rosły. Każdy ma innego tunera, więc może trudniej byłoby w tym zakresie, ale kiedyś była jedna opona na mecz i się jeździło. A jeśli zużywa się ich cztery to przez cały sezon robi się niezły koszt. Nie chcę nikomu patrzeć w kieszeń, ale tunerzy też mogliby trochę obniżyć swoje ceny. Ci najlepsi są bardzo drodzy, choć z drugiej strony jak ktoś jest najlepszy to bierze więcej. Chodzi mi jednak o to, że gdyby się nad tym zastanowić to na pewno można to wszystko zrobić taniej. Oglądałem ostatnio Grand Prix z 2009 roku, kiedy nie było komisarzy i dało się jeździć.
Czego zatem można życzyć wam mechanikom na przyszłość?
Przede wszystkim zdrowia i żeby liga szybko ruszyła, a władze tak to wszystko zorganizowały, żeby się dało jeździć. Szkoda byłoby tego żużla, który uważam za drugą dyscyplinę w Polsce. Tym bardziej teraz, kiedy mamy Bartosza Zmarzlika mistrza świata.
fot. Janusz Tokarski