W sobotnim meczu 2. ligi żużlowej ekipa lidera rozgrywek, Bedmet OK Kolejarz Opola pewnie wygrała na wyjeździe z Budmax Stal Polonią Piła 53:37. Jednym z ojców zwycięstwa opolan był bez wątpienia Adrian Cyfer, który po kilkuletniej nieobecności na stadionie przy ulicy Bydgoskiej zapisał przy swoim nazwisku dorobek czternastu punktów z jednym bonusem. Przeczytajcie, co najskuteczniejszy zawodnik ligi miał do powiedzenia po tym meczu.

Tomasz Kania: Adrian, sobotnie spotkanie zakończyło się waszym pewnym zwycięstwem. To był mecz z gatunku „another day in the office”?

Adrian Cyfer: W pewnym sensie można tak powiedzieć, na pewno jesteśmy zadowoleni z tego meczu. Przyjeżdżając na obcy tor nie można jednak nikogo lekceważyć, bo to miejscowe chłopaki jeżdżą tu na co dzień i znają wszystkie ścieżki toru. Z naszej drużyny nikt tutaj już dawno nie jeździł, każdy miał przerwę, taki rozbrat z tym torem. W moim przypadku trwał on trzy lata, więc dopiero przed meczem mogliśmy obserwować, jak ten tor się zachowuje. Z ekipy opolskiej ja tutaj jeździłem najwięcej, więc podpowiadałem chłopakom i wyszło tak, że trafiliśmy z ustawieniami od pierwszej serii startów. Możemy być zadowoleni, bo wszystko idzie w dobrą stronę.

Jak oceniasz zmiany na torze z perspektywy wspomnianych trzech lat?

Jakieś zmiany być może zaszły, ale np. geometria jest ta sama. Aby myśleć o poważnych zmianach trzeba by było wymienić całą nawierzchnię, bo wymieszanie z tą starą nie daje takich efektów. Ja ze swojej strony patrzyłem w zapiski z poprzednich lat, i te ustawienia mniej więcej pasowały, w głównej mierze decydował start i dojechanie do najszybszej ścieżki.

Ale chyba szkoda było taką nawierzchnię zmieniać, bo to jest ostatni taki czarny tor w Polsce.

Tak, wiem, pamiętam o tym. Szczerze mówiąc mieliśmy trochę problem, żeby gdziekolwiek się przygotować do tego meczu bo nigdzie w Polsce takiego toru i nawierzchni już nie ma. Każdy z nas przygotowywał się na swój sposób i to dało dobry efekt. Myślę, że jesteśmy w dobrej formie i będziemy się starali, żeby utrzymać ją do końca sezonu.

W jednym z wywiadów wspomniałeś że to będzie najbliższy wyjazd, bo będziesz mógł dojechać na stadion rowerem. Czym ostatecznie przyjechałeś na stadion?

Ostatecznie przyjechałem busem, ale faktycznie był taki zamiar, żeby przyjechać na warsztat rowerem. Przyjechałem jednak busem i to dość wcześnie, bo byłem na stadionie około dziesiątej. Dzięki temu mogliśmy sprawdzić wszystko na spokojnie, podejść do tego meczu przygotowani. Cieszę się, że po takim meczu nie muszę wsiadać do busa i jechać daleko do domu. Fajnie było pościgać się w Pile.

fot. Paweł Wilczyński

Rate this post

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie