Sezon 2019 był ostatnim, w którym Patryk Rolnicki startował jako junior. Dla żużlowca MRGARDEN GKM-u Grudziądz był to jednak rok ciężki, przepleciony bardzo groźną kontuzją, po której nie bez trudu wrócił do sportowej rywalizacji. – Mam nadzieję, że przyszłość będzie wyglądała lepiej niż ostatnie pięć lat – mówi w wywiadzie dla rafalmartuszewski.com i speedwayekstraliga.pl wychowanek tarnowskiej Unii.

Sezon żużlowy 2019 zakończony. Jak możesz go podsumować?

Na pewno nie mogę być zadowolony z tego sezonu. Tak naprawdę mogę spisać go na straty, bo wychodziły mi pojedyncze zawody. W młodzieżowych wszystko szło fajnie, a w PGE Ekstralidze tylko jeden mecz był dobry, choć nie odjechałem ich zbyt wiele. Dobrze oceniam występy w 2. LŻ, choć ostatni mecz w Bydgoszczy też mi nie wyszedł. Są plusy i minusy, ale z sezonu nie mogę być zadowolony.

Przed sezonem zmieniłeś otoczenie pierwszy raz w swojej żużlowej karierze. Opuszczenie macierzystego Tarnowa czegoś cię nauczyło?

Zobaczyłem jak to wszystko funkcjonuje w innym klubie. Na pewno odczucia są pozytywne, w Grudziądzu poznałem naprawdę fajnych ludzi, którzy też chcieli mi pomóc. Współpraca dobrze się układała zarówno z trenerami, prezesami, jak i z pozostałymi pracownikami klubu, czy chłopakami z drużyny. Nawiązując do pierwszego pytania, to zdecydowanie był plus tego sezonu.

To z kim się najbardziej zaprzyjaźniłeś?

Generalnie to ze wszystkimi się dobrze dogadywaliśmy. Dosyć często widzieliśmy się z Krzyśkiem Buczkowskim, niejednokrotnie też mieszkałem u niego podczas moich wyjazdów. Dobre relacje miałem z Marcinem Turowskim, Kamilem Wieczorkiem, ale też z resztą ekipy.

Twoją kontuzję, niewątpliwie najbardziej przykry moment w mijającym sezonie już całkowicie wyparłeś z pamięci, czy może jeszcze gdzieś do niej wracasz?

Do takich rzeczy też trzeba wracać. To również kształtuje zawodnika, a nawet – choć to może głupio zabrzmi – takie sytuacje są potrzebne, żeby zobaczyć na kogo możesz liczyć, a na kogo nie. Po takich zdarzeniach zupełnie inaczej patrzy się na sport i zmienia się nieco podejście do niego. Nie będę jednak rozmyślał „co by było gdyby”. Mogłoby być lepiej, ale mogłoby być po prostu tak samo. Nic z tym nie zrobię, patrzę w przyszłość.

W żużlu jest często tak, że brak sukcesów na szczeblu juniorskim, nie oznacza, że nie będzie ich w gronie seniorów. Co ty na to?

Tak do tego podchodzę. Wielu zawodników nie zrobiło wielkiej kariery jako juniorzy. Byli średniakami lub słabszymi zawodnikami jak w moim przypadku. Mam nadzieję, że w mojej przygodzie z dorosłym speedwayem będzie to zupełnie inaczej wyglądało. Jak wspomniałem wcześniej, dziś nieco inaczej podchodzę do żużla i do sportu ogólnie. Mam nadzieję, że przyszłość będzie wyglądała lepiej niż ostatnie pięć lat.

Przerwa zimowa to dla żużlowców czas odpoczynku. Planujesz jakieś wakacje?

Wakacje po takim sezonie raczej mi się nie szykują. Kilka zawodów mam jeszcze do objechania, a potem kończę sezon. W przerwie zimowej będę siedział w domu i załatwiał sprawy, na które nie miałem czasu w trakcie startów. Następnie biorę się za przygotowania do nowego sezonu.

Wiesz już gdzie, albo w której lidze będziesz startował?

Chciałbym startować w Nice 1. LŻ, ale zobaczymy jak się to wszystko potoczy w okienku transferowym. Nie wykluczam też drugiej ligi, bo na obecnym moim poziomie te dwa szczeble rozgrywkowe wchodzą w grę.

A powrót do Tarnowa wchodzi w grę?

Nigdy nic nie wiadomo. Być może ktoś z mojego macierzystego klubu się odezwie, ja też nie naciskam. Gdyby taka możliwość się pojawiła, na pewno bym ją rozważył. Póki co nie ma żadnego odzewu, więc i tematu nie ma.

Powiedziałeś mi kiedyś, że zimą zamierzasz iść do pracy. Możesz zdradzić gdzie?

Po tym sezonie będę musiał sobie jakoś wypełnić mój czas i znaleźć zajęcie, bo na koncie nie mam półtora miliona. Na razie pomagam tacie w warsztacie ślusarskim. Muszę się czymś zająć, żeby zima była spokojna.

Za nami coroczna Gala PGE Ekstraligi. Miło spędziłeś czas?

Super było wszystko zorganizowane, zresztą jak co roku. Czy mi się podobała? Generalnie każda fajna impreza, nie tylko sportowa mi się podoba. Przede wszystkim fajnie, że można było się spotkać na luzie z kolegami z toru, czy znajomymi.

fot. Kamil Woldański

Rate this post

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie