To już naprawdę ostatnie rozstrzygnięcia w grze Eliga Manager. W miniony weekend w ekspresowym tempie rozegrano dwie rundy spotkań (17. i 18.), a chwile wcześniej zamknięto ostatnie w tej edycji okienko transferowe. Wielu graczy skorzystało więc z okazji i wymieniło żużlowe ogniwa, które w obecnym sezonie PGE Ekstraligi już na torze się nie pojawią. Na przykładzie swojej drużyny rafalmartuszewskicom pokażę wam jaki końcowy efekt dały poczynione przeze mnie ruchy.
Zacznijmy od tego, że poprzednie dwa okienka transferowe zupełnie przeszły u mnie bez echa. Nie wykonałem żadnych ruchów od czasu wymiany Jacka Holdera na Jasona Doyle’a gdzieś w połowie sezonu. Skład wyglądał więc następująco: Maciej Janowski, Mikkel Michelsen, Bartosz Smektała, Maksym Drabik, Jason Doyle, Gleb Chugunov, Oskar Paluch i Bartłomiej Kowalski. W odwodzie byli jeszcze Damian Ratajczak i Jaimon Lidsey. Kluczową postacią w tym zestawieniu jeszcze w trakcie trwania rundy zasadniczej PGE Ekstraligi oraz pierwszej fazy play-off był Bartosz Smektała, którego nijak nie dałem rady wytransferować ze względu jego korzystny KSM wynoszący 5,97. Pasował wręcz idealnie, a w tamtym momencie nikt z podobnym lub niższym współczynnikiem nie dawał większej gwarancji punktowej.
Rywalizacja w najlepszej żużlowej lidze świata trwała, co w efekcie spowodowało, że z fazą play-off pożegnały się FOGO UNIA Leszno i BETARD SPARTA Wrocław. Nie było wyjścia. W kadrze ekipy rafalmartuszewskicom należało dokonać rewolucji. W pierwszej kolejności policzyłem budżet, który przez brak transferów w poprzednich okienkach wzrósł znacząco. Do tego sprzedaż Doyle’a, Ratajczaka, Lidseya, Janowskiego, Chugunova i Kowalskiego też nie była bez znaczenia w kontekście środków jakimi dysponowałem jako szef tej bandy. Bez wahania skorzystałem więc z możliwości zakupu KSM w ilości 1,5 pkt i z przygotowanym specjalnie na tę okazję kalkulatorem poszedłem na zakupy. Bardzo chciałem mieć Bartosza Zmarzlika, a to miało spore przełożenie na resztę.
Łatwo nie było, matematyka jest nieubłagana, a na rynek transferowy w tej części rywalizacji zdecydowanie jest uboższy. Tak, czy inaczej skład na ostatnie cztery rundy PGE Ekstraligi i Eliga Manager prezentował (i wciąż prezentuje) się następująco:
Bartosz Zmarzlik
Maksym Drabik (c)
Kacper Woryna
Mikkel Michelsen
Wiktor Jasiński
Krzysztof Lewandowski
Oskar Paluch
Mateusz Cierniak
Na papierze wyglądało nieźle. W rzeczywistości chciałoby się jednak napisać tylko: „zamienił stryjek siekierkę na kijek”. Niestety transfery, poza posiadającym kosmiczny KSM Bartoszem Zmarzlikiem okazały się jak na razie dużym niewypałem. Swoje loty względem poprzednich rund obniżyli Kacper Woryna, Maksym Drabik, a i Mikkel Michelsen na Motoarenie doznał tej przykrej kontuzji nogi. Ponadto, musiałem dobrać kogoś z dwójki Patrick Hansen – Wiktor Jasiński. Występ każdego z nich to była jedna wielka niewiadoma. Pasowali jednak współczynnikiem KSM. Odniosłem wrażenie, że wszystkie żużlowe plagi, jakie mogą spaść na gracza Eliga Manager przytrafiły się właśnie mnie i mojej drużynie. W efekcie w rundzie 17. tak zestawiony skład zdobył jedynie 34 pkt + 5 bonusów, a w 18. kolejce 52+4. W klasyfikacji generalnej rafalmartuszewskicom przepadł jak kamień w wodę. Jeśli gdzieś na początku rywalizacji udawało się być w pierwszym tysiącu stawki, tak teraz mój zespół zajmuje 3074. miejsce tracąc do lidera, zespołu Kolaboranci aż 297 oczek (!).
Co dalej? No nic. W tej edycji za wiele się już nie zmieni, i powoli trzeba myśleć o strategii na rok następny. Liczę na to, że liderzy pojadą jak na liderów przystało, wszystkich ominą kontuzje, a drużyna, przynajmniej w rywalizacji dziennikarskiej (o której napiszemy po sezonie) nie będzie w ogonie całej stawki. Przed nami decydujące starcia. Powodzenia!
fot. Ewelina Włoch-Wrońska