– Medale zawsze jest fajnie zbierać! Nieważne, czy to złoto, czy srebro, czy brąz – mówi Mateusz Cierniak, tegoroczny indywidualny mistrz świata juniorów, który w minioną niedziele na torze w Tarnowie zdobył z reprezentacją U23 złoty medal, pokonując w finale Duńczyków, Brytyjczyków i Szwedów. Teraz junior Motoru Lublin ma zamiar odpocząć od jazdy, ale niekoniecznie od sportu żużlowego. O czym, między innymi porozmawialiśmy zaraz po niedzielnej dekoracji.
Rafał Martuszewski: Mateusz, kolekcjonujesz te medale ostatnio w szybkim tempie. Gratulacje i od razu pytanie, który z nich smakuje najlepiej?
Mateusz Cierniak: Medale zawsze jest fajnie zbierać! Nieważne, czy to złoto, czy srebro, czy brąz. Jakikolwiek on nie jest to wiadomo, że włożyło się w niego mnóstwo pracy. Nikt mi tego nie dał, tylko sam musiałem go na torze wywalczyć. Z przebiegu tego sezonu to złoto Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów i Drużynowych Mistrzostw Polski to są te dwa najcenniejsze medale, które naprawdę… Oj, będę wspominał długo.
Obmyślasz już plan na kolejny sezon i obronę tytułu mistrzowskiego? Mówi się, że to zadanie trudniejsze niż zdobyć go po raz pierwszy.
Tak mówią, że obrona tytułu jest trudniejsza niż jego zdobycie, podobnie jak pierwszy sezon w PGE Ekstralidze jest łatwiejszy niż ten drugi. Na razie jeszcze jednak o tym nie myślę. Chcę się chwilę pocieszyć tym sukcesem. Był to naprawdę bardzo dobry sezon w moim wykonaniu. A tak gdzieś od grudnia, końca listopada będę myślał nad tym jak to wszystko poukładać i przygotować, jak siebie przygotować, żeby ten wynik na pewno nie był gorszy niż w tym roku.
Wiem, że niedługo lecisz za ocean. Odpoczniesz trochę od żużla?
Tak to prawda, choć do oceanu to jeszcze trochę. Raczej to nie będzie całkowita przerwa od żużla, bo jednak jest to coś, co naprawdę lubię. Może nie będę z żużlem czynnie związany, ale pewnie w warsztacie, przy przygotowaniu motocykli trochę czasu spędzę, będę oglądał swoje biegi, żeby powyciągać z nich wnioski, więc ten żużel mimo przerwy będzie mi towarzyszył. W przyszłym tygodniu biegnę półmaraton…
Z tego co wiem, to z niejakim Kamilem Morydzem!
Z tego co wiem to tak! Generalnie to wyszło tak, że to on mnie zmotywował, ja się zapisałem, a później ja go goniłem, żeby on się wreszcie zapisał. No, ale wracając to czeka nas jeszcze kilka wydarzeń związanych z zakończeniem sezonu, podziękowaniem sponsorom. Są to bardzo istotne rzeczy, bo wiadomo, że bez tych ludzi, którzy tworzą to wszystko, pomagają finansowo, czy w jakikolwiek inny sposób te sukcesy nie do końca byłyby możliwe. Naprawdę dziękuję wszystkim za wszelaką pomoc.
Czujesz, że sportowo urosłeś w tym sezonie? Możesz powiedzieć, że jesteś dojrzalszym zawodnikiem i ten sezon pociągnął cię mocno do przodu?
Myślę, że przejście do PGE Ekstraligi mnie pociągnęło mocno do przodu. To jest w ogóle inna jazda. Cały czas jednak brakuje mi tego doświadczenia, które ciągle zbieram, brakuje obycia w różnych sytuacjach torowych i tak dalej. Myślę, że to z czasem przyjdzie, najważniejsze to nie denerwować się, mieć chłodną głowę i być skoncentrowanym, a to doświadczenie się „wchłonie”.
A miałeś trudny moment w tym roku?
Czas w połowie sezonu. To był naprawdę trudny czas. Męczyłem się bardzo w lidze. W zawodach indywidualnych nawet nie, ale w lidze to był taki moment niemocy. Chciałem, bardzo chciałem, ale po prostu mi nie szło. Później trochę z tego wyszedłem, później w Toruniu nie zagrało, ale ogólnie końcówka była całkiem przyjemna.