Tym razem fajerwerków nie było. Jakub Jamróg, choć do tej pory bardzo dobrze radził sobie na własnym torze, w meczu z gorzowską CASH BROKER Stalą zdobył ledwie 5 punktów. – Na dwa ostatnie biegi wziąłem drugi motocykl. Trochę za późno – mówił nieco przygnębiony.
Beniaminek PGE Ekstraligi był w niedzielę w cieniu gości z Gorzowa, którzy zdecydowanie lepiej czytali tarnowską nawierzchnię. – Czułem się dziś jak na wyjeździe. Nie jeździliśmy tu długo, a treningi nigdy w pełni nie odzwierciedlają warunków meczowych. Mieliśmy status meczu zagrożonego, więc ten tor był bardzo mocno ubijany przed ewentualnymi opadami deszczu – przypominał Jamróg.
Wychowanek tarnowskiego klubu mecz zaczął od dwóch zer, choć w pierwszym jego starcie mogło być zupełnie inaczej. – Przerwanie mojego pierwszego biegu wybiło mnie z rytmu. Znalazłem sobie świetne miejsce do wyjścia spod taśmy i kiedy wystrzeliłem ze startu bieg był przerwany – zaznaczył. – W powtórce to miejsce już było rozjechane przeze mnie. Później nerwówka i zmiany w sprzęcie, aż wreszcie na dwa ostatnie biegi wziąłem drugi motocykl. Trochę za późno – dodał były żużlowiec Orła Łódź.
Zdaniem Jamroga ekipa Stanisława Chomskiego była w ten dzień drużyną kompletną. – My zaczęliśmy się gubić, a gorzowianie odczytali ten tor. Wcześniej to oni nie wiedzieli o co tutaj chodzi. Martin Vaculik i Krzysztof Kasprzak jeździli tutaj wcześniej, więc znają ten tor doskonale, a Bartosz Zmarzlik jeździ wszędzie znakomicie – przyznał.
Sytuacja tarnowskiej drużyny w tabeli PGE Ekstraligi mocno się komplikuje. – Bijemy się w pierś. Teraz zbieramy żniwo tego, że nie wygrywaliśmy, albo nie punktowaliśmy dobrze na wyjazdach. Gdybyśmy przywieźli jakiś bonus, jeden, czy drugi to taką porażkę można by jeszcze gdzieś wkalkulować. W takiej sytuacji, kiedy liczymy tylko na wygrane u siebie to stąpamy po cienkim lodzie – stwierdził żużlowiec GRUPA AZOTY Unii.
Teraz przed zespołem Pawła Barana ciężki mecz w Toruniu. Bardzo cenną zdobyczą dla tarnowian byłby wywalczony punkt bonusowy (pierwszy mecz 51:39 dla Tarnowa). – Jutro jest nowy dzień. Przeanalizujemy wszystko i na pewno zrobimy tyle ile możemy, żeby w kolejnym meczu uzyskać dobry wynik. Nie spuścimy głów, do Torunia pojedziemy odpowiednio zmotywowani – zakończył Jakub Jamróg.
fot. Janusz Tokarski