Obiektywnie rzecz biorąc Wilki Krosno to żużlowy fenomen na skalę kraju. Zespół, który formalnie dopiero w 2019 roku przystąpił do rozgrywek ligowych w 2021 jest już wymieniany jako jeden z głównych kandydatów na wygranie eWinner 1. Ligi Żużlowej i awansu do żużlowego raju, jakim niewątpliwie jest PGE Ekstraliga. A przecież jeszcze nie tak dawno krośnieński KSM był klubem bez żadnych perspektyw, miejscem gdzie hulał wiatr i piszczała bieda, park maszyn znajdował się pod drzewem, a wyższy poziom niż ten sportowy na torze prezentowała smaczna kiełbaska z przystadionowej budki.

Jak podaje Wikipedia, do której sięgnąłem, żeby poczytać o historii krośnieńskiego żużla:

„Pierwsze zawody żużlowe w Krośnie rozegrano w 1950 roku na zaimprowizowanym torze, podczas budowy stadionu. Sekcję żużlową powołano jesienią 1956 roku, a wiosną 1957 roku zainaugurowano rozgrywki w III lidze. W pierwszym sezonie klub zajął szóste, a w 1958 roku – czwarte miejsce. Już trzeci sezon startów w najniższej klasie rozgrywkowej zakończył się awansem Legii Krosno do II ligi. Dokonała tego drużyna w składzie: Wiesław Kręt, Edward Węklar, Roman Gąsior, Kazimierz Węklar, Andrzej Winch, Emil Jakubowski, Ferdynand Długosz i Zygmunt Zygmuntowski. Trenerem był Mieczysław Kosierb.”

Tyle o starych dziejach, bo od trzech lat historia speedwaya w tym podkarpackim mieście pisze się na nowo. Spadkobiercy KSM-u, czy wcześniej KSŻ-tu Krosno, który borykał się z różnymi problemami finansowymi, niewypłacalnością i brakiem uregulowania swoich zobowiązań, w trzy lata zbudowali zupełnie nową jakość. Prezesi i działacze z dzisiejszym prezesem Grzegorzem Lesiakiem na czele stworzyli niesamowity produkt marketingowy, przyciągający grono hojnych sponsorów z tytularną firmą Celfast, czy Marmą Polskie Folie na czele. Spory udział w całym przedsięwzięciu miało też kilku panów znanych z żużlowych transmisji telewizyjnych, lecz to w żaden sposób nie umniejsza działań i poczynań wszystkich, którzy pielęgnują dziś owoc swojej pracy, jakim jest klub i drużyna Wilków Krosno.

A ta, dzięki zbudowanej w tym klubie otoczce oraz zapewnieniu finansowego bezpieczeństwa radzi sobie świetnie. Kto by jeszcze zimą pomyślał, że beniaminek eWinner 1. Ligi Żużlowej będzie w stanie rozstawiać pozostałych ligowców po kątach i w połowie rozgrywek urastać do rangi faworyta? Ja nie. Oczywiście to wszystko związane jest ze wspomnianym finansowaniem i realnym budżetem, które w Krośnie z rozsądkiem zaplanowano i zbudowano. Dowodem na to niech będą ekspresowe transfery Tobiasza Musielaka i Valcava Milika, zrealizowane zaraz po wpadce Wilków w Rybniku na inaugurację rozgrywek. Obecnie Musielak jest najskuteczniejszym żużlowcem na pierwszoligowym froncie, a niektórzy kibice ekstraligowego eWinner Apatora Toruń do dziś łapią się za głowę, że ich klub oddał tak dobrego zawodnika zostawiając w składzie Adriana Miedzińskiego. Korzystają Wilki, w których składzie są jeszcze skuteczni Mateusz Szczepaniak i – według mnie objawienie tego sezonu – Patryk Wojdyło. Nieco słabiej jest na pozycjach juniorskich, lecz tutaj klub jest w fazie rozwoju i na solidne punkty swoich wychowanków kibice w Krośnie muszą jeszcze chwilę poczekać. Wszystko w swoim czasie.

Genezą sukcesu i fenomenu Celfast Wilków Krosno jest cała otoczka, którą udało się wokół tego klubu stworzyć. Miasto żyje żużlem, a na mecze żużlowej watahy przychodzi mnóstwo krośnieńskich fanów. Z uwagi na to, że firma, w której swoją siedzibę ma właśnie w tym mieście mam bardzo wielu znajomych, zakochanych po (wilcze) uszy w swojej drużynie. Drużynie, która mieszkańcom, miastu i całemu Podkarpaciu daje tak wiele radości i rozgłosu. Przyglądam się im z podziwem i ciekawością. Co dalej? Na co jeszcze będzie stać krośnieńską bojową ekipę? Czy w szufladzie prezesa Leśniaka jest gdzieś plan i harmonogram podboju żużlowej elity już w tym roku? Czekam z wypiekami na twarzy i życzę Państwu zaciętego spotkania mimo wielu trudów w tarnowskim żużlu AD 2021.

fot. materiały własne

Rate this post

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie