Za nami ostatnia, 14. runda PGE Ekstraligi, która szczególnie w finałowej swojej odsłonie dostarczyła nam kapitalnych emocji, ale też dość zaskakujących rozstrzygnięć indywidualnych w kontekście rywalizacji w Eliga Manager. Chris Holder, Krzysztof Buczkowski, czy wreszcie Krzysztof Kasprzak to zawodnicy, na których mało kto stawiał, a tym razem to oni dali sporo radości swoim menadżerom. Można? A no można.

Ostatni gasi światło. W tym roku te „najsmutniejsze jupitery” na koniec rundy zasadniczej zgasły przy Wrocławskiej 69 w Zielonej Górze, gdzie do ostatniego wyścigu w meczu #GRUCZE wyczekiwano na kluczowe dla MARWIS.PL FALUBAZU rozstrzygnięcie. Po 15 latach to jednak zielonogórzanie opuszczają PGE Ekstraligę. Najważniejsi zawodnicy w talii Piotra Żyto – Patryk Dudek i Max Fricke nie powinni mieć problemu z angażem na przyszły sezon w żużlowej elicie, więc wirtualny Falubaz ciągle może walczyć w kolejnej edycji Eliga Menager. We Wrocławiu Dudek zdobył 13, a Fricke aż 15 punktów, choć ostatecznie goście przegrali z liderem PGE Ekstraligi 37:53. O konkretnych zdobyczach punktowych żużlowców BETARD SPARTY nie ma się co rozpisywać, bo Janowski, Łaguta i spółka zrobili, co swoje i w sposób absolutnie taki, do jakiego już nas przyzwyczaili. Pewniaki.

EWINNER APATOR Toruń wygrał 50:40 z pokiereszowaną MOJE BERMUDY STALĄ Gorzów i tutaj warto zauważyć po pierwsze – bardzo dobry występ Chrisa Holdera (10 punktów), ale też kosmiczne 17+1 Bartosz Zmarzlika, który jakby nie defekt w drugim starcie pewnie pokusiłby się o komplet 21 punktów. Sztos. Po słabym początku ostatecznie 10 oczek dla gości przywiózł Anders Thomsen, który tym samym staje się ciekawą opcją na play-off, ze średnią kalkulowaną 7,44. Kto się skusi? Ja jak najbardziej. 40 punktów na Motoarenie pod nieobecność Martina Vaculika i Szymona Woźniaka musi i tak budzić respekt.

W Lesznie mecz o tak zwaną „pietruchę”, który był po pierwsze okazją do testowania sprzętu przed decydującą fazą rozgrywek, ale też w przypadku gości na sprawdzenie się na bardzo trudnym terenie u mistrza Polski i obrońców tytułu. Jak to się przełożyło na wyniki w grze? A no weźmy takiego Krzysztofa Buczkowskiego, który na stadionie im. Alfreda Smoczyka wywalczył 7+2, co w obecnym sezonie jest żużlowym białym krukiem byłego zawodnika GKM-u Grudziądz. Co więcej, cały zespół MOTORU Lublin jechał równo, włącznie z formacją juniorską i rajderem meczu Mateuszem Cierniakiem na czele. Nikt nie przebił bariery 9 oczek, co może nie jest świetną wiadomością dla graczy, ale w realnym świecie może wlewać sporo optymizmu w serca lubelskich fanów. Mikkel Michelsen notuje dwa zera i przed ostatnim okienkiem transferowym legitymuje się dość wysokim KSM 8,23. Nie jestem do końca pewny, czy warto.

Na koniec wisienka na szczycie tego tortu. Mecz w Grudziądzu to był hit i to taki, w którym jechały trzy drużyny. ZOOLESZCZ DPV LOGISTIC GKM Grudziądz wygrał z jadącym walecznie ELTROX WŁÓKNIARZEM Częstochowa 48:42 i zapewnił sobie utrzymanie w żużlowej elicie. Mecz sezonu zawodników, którzy do tej pory raczej zawodzili z Krzysztofem Kasprzakiem w roli głównej. Reprezentant Polski (do spółki z Przemysławem Pawlickim, 13 pkt.) poprowadził grudziądzan do najważniejszej wygranej od lat, zdobywając w sumie 10+1 punktów. Jeśli ktoś zdecydował się wystawić na tę kolejkę „KejKeja” radował się prawie tak samo jak kibice GKM-u po 15. biegu. Częstochowian i zielonogórzan zawiódł na pewno Fredrik Lindgren, który przy Hallera zdobył jedynie 4 oczka. No, ale to raczej nie był ligowy sezon Szweda.

Przed nami ostatnie okienko transferowe. Warto dobrze przejrzeć swój skład i nie zapomnieć sprzedać zawodników spoza play-off, ale to przecież wszyscy wytrawni gracze doskonale wiedzą…

fot. Marcin Karczewski / speedwayekstraliga.pl

Rate this post

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie